W październiku wytworzył się spory chaos wokół francuskiego napastnika. Niespodziewanie wyszło na jaw, że 23-latek nie czuje się szczęśliwy na Parc des Princes, gdyż zarząd ponoć nie potrafił wywiązać się z jego transferowej listy życzeń minionego lata. To miało być warunkiem do układania dalszej współpracy po przedłużeniu kontraktu w maju tego roku.
Do zaprzestania spekulacji nie przyczyniły się nawet wypowiedzi trenera Christophe'a Galtiera czy dyrektora sportowego, Luísa Camposa, w których zaprzeczyli kreowanemu obrazowi.
Nie brakowało też plotek o zatrudnieniu przez PSG tak zwanej „cyfrowej armii”. Ta miała wziąć na celownik między innymi Mbappé w przestrzeni mediów społecznościowych.
Do głosu w końcu doszedł sam Mbappé. W rozmowie po ligowym klasyku, wygranym z Olympique'iem Marsylia 1:0, zawodnik wyraźnie sprzeciwił się narracji mediów, jakoby szykował się do zmiany otoczenia.
– Ta informacja wypłynęła w dniu meczowym z Benficą [11 października - przyp. red.]. Nie rozumiałem tego. Nie jestem zaangażowany w tę historię. Wzbudziła ona we mnie szok, tak jak wielu innych. To całkowity fałsz. Czuję się tutaj bardzo szczęśliwy – odpowiedział.
Jego umowa z obecnym pracodawcą wygasa została podpisana do połowy 2025 roku, choć zawodnik zapewnił sobie opcję do odejścia 12 miesięcy wcześniej.
Mbappé w niedzielny wieczór zaliczył asystę, a zespół pozostał na pozycji lidera w Ligue 1, zwiększając przewagę do trzech punktów nad drugim Lorient.