19-letni Miszta znalazł się w jedenastce Legii na sobotni mecz o Superpuchar Polski, który finalnie padł łupem Rakowa Częstochowa po konkursie rzutów karnych.
Młody golkiper doznał urazu w 60. minucie spotkania, kiedy to odważnie wyszedł poza pole karne i wybijając piłkę, starł się z biegnącym Sebastianem Musiolikiem. Siedzący na ławce rezerwowych Artur Boruc rozgrzewał się, ale ostatecznie Miszta został na murawie i popisał się kilkoma udanymi interwencjami.
„Niestety, nie potwierdziły się przypuszczenia samego zawodnika i wykonane w nocy badania wykazały, że nos jest złamany. Legioniście życzymy zdrowia i szybkiego powrotu na boisko. O szczegółach poinformujemy w oddzielnym komunikacie” - napisała już w niedzielę Legia.
„Chciałbym podziękować wszystkim za wsparcie i wszystkie wiadomości, które od was dostaje. Już wiem, że hasło „cała Legia zawsze razem” nie jest tylko zwykłym sloganem i ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Nos niestety połamany, ale mam nadzieje, że wrócę szybko na boisko i będę mógł pomóc drużynie. Teraz patrzymy tylko w przyszłość, głowa do góry i jedziemy dalej!” - napisał z kolei sam Miszta na Instagramie.