Teoretycznie, jeśli wierzyć serbskim mediom, klub z Poznania doszedł już do porozumienia z Partizanem w kwestii kwoty odstępnego, jaką należałoby zapłacić za przeprowadzkę 30-latka, a więc z pozoru najtrudniejsza część negocjacji została pomyślnie zakończona. Mimo iż defensywny pomocnik to jeden z kluczowych zawodników zespołu z Belgradu, to ze względu na problemy finansowe klubu, dostał on "wolną rękę" w poszukiwaniu nowego pracodawcy i stąd też Partizan nie miał wygórowanych oczekiwań.
Problem Lecha rozpoczął się jednak w momencie rozpoczęcia rozmów z piłkarzem, który odrzucił możliwość transferu do Polski, twierdząc że nie jest zainteresowany grą w T-Mobile Ekstraklasie. Rozstrzygające nie okazały się wcale kwestie ewentualnego wynagrodzenia, bowiem jego pensja w Poznaniu miałaby być wyższa od tej otrzymywanej aktualnie, lecz zadecydował niski prestiż naszej rodzimej ligi.