Wczorajszy wieczór był nieudany nie tylko dla polskich kibiców, którzy musieli oglądać „popis” w meczu z Mołdawią. Nasi zachodni sąsiedzi również przeżywają ciężkie chwile.
Drużyna prowadzona przez Hansiego Flicka nie zachwyca ostatnio grą. Podczas czerwcowego zgrupowania zremisowała z Ukrainą, tracąc aż trzy gole, by następnie dwukrotnie przegrać. Po wpadce z „Biało-Czerwonymi” niemiecka kadra uległa w Gelsenkirchen Kolumbii stosunkiem 0-2.
O ile jednak w meczu z Polską czterokrotni mistrzowie świata przeważali, to w starciu z ekipą z Ameryki Południowej kompletnie zawiedli.
Ekipa z Juanem Cuadrado, Rafaelem Borré czy Luisem Díazem stworzyła sobie więcej okazji bramkowych, co przełożyło się na ostateczny wynik konfrontacji. Gospodarze w jałowy sposób operowali piłką, nie mając pomysłu na zagrożenie rywalowi.
Bramki właśnie Díaza i Cuadrado przesądziły o porażce niemieckich zawodników.
- Sytuacja jest dramatyczna. Musimy to jasno powiedzieć. Ciężko to wytłumaczyć. Brakuje wszystkiego. Wydaje się, że koniec sezonu mieliśmy w Bayernie Monachium. Wszystko jest w tej chwili przeciwko nam - rzucił po meczu Leon Goretzka.
Kolejna wpadka zebrała gęste ciemne chmury nad Hansim Flickiem. Jeśli nie poprawi gry zespołu, to niewykluczone, że nie poprowadzi go na Mistrzostwach Europy.
Szansę na rehabilitację otrzyma dopiero we wrześniu, gdy „Die Mannschaft” zmierzą się z Japonią i Francją.