Kariera Róbsona de Souzy z pewnością nie potoczyła się zgodnie z planem. Piłkarz, którego nazywano niegdyś „nowym Pelé”, już w 2005 roku zasilił wielki Real Madryt, gdzie miał wejść na najwyższy poziom. Oczywiście, tak się nie stało.
Podczas dalszej kariery Robinho nie potrafił zagrzać nigdzie na dłużej miejsca, dlatego w jego CV znajdziemy jeszcze AC Milan, Manchester City, Basaksehir FK, Atlético Mineiro, Guangzhou FC czy Sivasspor. W żadnym z tych miejsc raczej nie spełnił pokładanych w nadziei, prezentując ledwie przebłyski wielkiego talentu.
Podczas gry w Mediolanie wychowanek Santosu miał dopuścić się poważnego przestępstwa.
Włoski sąd obarczył go wyrokiem za zbiorowy gwałt, którego rzekomo dopuścił się w 2013 roku. 38-latek zaprzeczał wszelkim zarzutom, lecz organ sądowniczy skazał go na dziewięć lat pozbawienia wolności. Od tego czasu ten nie opuszcza ojczyzny, obawiając się deportacji.
Brazylia stanowi więc azyl dla 100-krotnego reprezentanta kraju. Ten nie kwapi się do opuszczenia tej bezpiecznej przystani, zdając sobie sprawę, że prokuratura w Mediolanie wystawiła za nim międzynarodowy list gończy.
Kilka dni temu pojawiła się informacja, jakoby Robinho planował po ponad dwóch latach wznowić karierę. Blisko 39-latek miał już nawet odbyć „powierzchowną rozmowę” z Portuguesa Santista.
Jak podaje UOL.com, zakontraktowaniem niespełnionej gwiazdy zainteresowała się niesprecyzowana drużyna z drugiej ligi chińskiej. Były piłkarz Realu Madryt nie podjął rozmów. Strach przed odbyciem wyroku jest zbyt duży.