FC Barcelona mierzyła się z Realem Sociedad na swoim podwórku w sobotę i wygrała ten mecz 1:0 po golu Ronalda Araújo z doliczonego czasu gry. Robert Lewandowski przebywał na murawie do 57. minuty, kiedy to Xavi zdecydował się go zmienić.
Po ostatnim gwizdku LaLiga opublikowała wideo przedstawiające polskiego napastnika idącego w kierunku trenera i niezbijającego z nim piątki jak reszta zawodników. „Sport” bardzo szybko napisał, że wynikało to z tego, iż kapitan reprezentacji naszego kraju w momencie zbliżania się do hiszpańskiego szkoleniowca został zawołany przez pracownika klubu, który poinformował go o teście antydopingowym. Powyższe źródło podkreśliło, iż między panami nie ma żadnych niesnasek.
Tomasz Hajto jednak chyba nie wziął tego pod uwagę.
- Ciężko się odnaleźć Robertowi w takiej sytuacji. Jest lekko pod formą. Tylko z napastnikiem jest tak, że przyjdzie mecz, w którym wcale nie musi być w super formie, strzeli dwie bramki i już się mówi, że jest w formie. Obrońcy mają trochę inaczej - powiedział były reprezentant Polski.
- Na pewno gdy wchodzisz na pewien pułap, nie wypada się tak zachować, żeby nie podać ręki. Można to różnie tłumaczyć. (...) Robert wszedł na taki poziom piłkarski, jeden z najwyższych na świecie. Wypada wobec trenera, który cały czas go broni, wobec szatni... Nie może sobie trener pozwolić na to, żeby nie ważne, jaka gwiazda pokazywała, że może odepchnąć mu rękę albo powiedzieć: „Spadaj” przy całej drużynie. Bo tracisz wtedy autorytet w szatni. Szczególnie że jego trener też był wybitnym piłkarzem, jednym z najlepszych na świecie na swojej pozycji. Uważam, że tu powinna być nić porozumienia. Sam wzrok powinien mówić: „Jestem niezadowolony, ale cię szanuję, bo ty mnie szanujesz”. Na takiej stopie powinno się to rozgrywać - przyznał Hajto.