Choć w stolicy Katalonii zdawali sobie sprawę z mocy, jaką dysponuje PSG, to i tak wierzyli, że będą w stanie nawiązać walkę, a co za tym idzie, awansować do półfinału Ligi Mistrzów. Tym bardziej że pierwszy mecz padł łupem piłkarzy Xaviego (3-2).
Również i rewanż zaczął układać się po ich myśli. W 12. minucie indywidualną akcją popisał się Lamine Yamal, a wykończył ją bohater z Parc des Princes - Raphinha.
Kiedy wydawało się, że Barcelona jest na dobrej drodze do promocji, to w 29. minucie czerwoną kartkę otrzymał Ronald Araújo i cały plan na to starcie zwyczajnie wziął w łeb.
Ostatecznie to gracze Luisa Enrique zameldowali się w kolejnej rundzie, pokonując przeciwnika w stosunku 4-1.
Antybohaterem zdaniem wielu jest zatem Araújo, na co zwrocił uwagę w Kanale Sportowym Wojciech Kowalczyk. Były piłkarz nie pozostawił na Urugwajczyku suchej nitki.
- Czerwona dla Araújo powoduje to, co wspominałem już parę miesięcy temu. Dla mnie numer jeden, jeśli chodzi o sprzedaż. Bardzo chętnie przyjąć za niego 100 baniek. Jestem bardzo szczęśliwy.
- Ja nawet wsiądę na rower, przyczepię karetę i on zostanie przeze mnie odwieziony z Monachium do Barcelony. 100 milionów euro dają i niech go zabierają - dodał.
Bayern Monachium jeszcze zimą był chętny, by pozyskać tego piłkarza z FC Barcelony. Mówiono wtedy o kwocie przekraczającej 80 milionów euro.