Bezwzględna Legia i Lech bez atutów. Dużo emocji, mało piłki!

Bezwzględna Legia i Lech bez atutów. Dużo emocji, mało piłki! fot. Transfery.info
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz
Źródło: Transfery.info

Z wielkiego hitu pozostał niesmak. Legia po bramkach Nemanji Nikolicia pewnie pokonała Lecha i wraca na szczyt Ekstraklasy.

Jan Urban rozpuścił przed meczem "chorobową" zasłonę dymną. Owszem, sporym problemem dla trenera było zastąpienie wykartkowanego Kamińskiego czy kontuzjowanego Pawłowskiego, ale niespotykana plaga zachorowań od razu wydawała się podejrzana. W sobotni wieczór doszło jednak do cudownych uzdrowień - w pierwszym składzie znalazł się mający problemy z wyjściem na trening Tetteh i narzekający na staw skokowy Trałka. O sile ofensywnej „Kolejorza” będzie stanowił Jevtić, wracający do gry Nicki Bille i - tu małe zaskoczenie - Kamil Jóźwiak. Wobec absencji Lovrencscisa to młody skrzydłowy, uznawany za kolejne "cudowne dziecko" akademii Lecha staje przed olbrzymim wyzwaniem gry przeciwko największemu rywalowi. Jóźwiak pokazał jednak, że nie boi się nieszablonowych rozwiązań, a podczas jego krótkich występów widać było spory luz.

Podobną zasłonę dymną wypuścił także obóz Legii Warszawa. Dotyczyła ona w głównej mierze osoby Kaspera Hamalainena. Fin miał się nie pojawić w Poznaniu z przyczyn zdrowotnych, ale ostatecznie były gracz Lecha przyjechał z drużyną na mecz i mało tego znalazł się na ławce rezerwowych. Małym kłamstewkiem nie okazał się za to uraz Michała Kucharczyka, który na jednym z treningów uszkodził mięsień czworogłowy uda. Stanisław Czerczesow postanowił, że tego zawodnika zastąpi Aleksandrow. To spore zaskoczenie zwłaszcza, że do dyspozycji trenera był, m.in. Guilherme. Poza tą zmianą szkoleniowiec „Wojskowych” posadził na ławce Rzeźniczaka i przywrócił do łask Pazdana, który dobrze zaprezentował się w pucharowym starciu przeciwko Zawiszy Bydgoszcz.

Aleksandrow w składzie to szok większy niż zdrowy Hamalainen. Bułgar dotychczas nic nie pokazał, bo i szansy większej nie dostał. Nie wiem, co skłoniło Czerczesowa do takiej decyzji, ale to obserwujemy ciekawe zjawisko – to bowiem kolejny przypadek, gdy Guilherme traci miejsce w składzie na mecz z Lechem. Za Berga było podobnie. Brak odpowiedniej czy względy taktyczne? Sam nie wiem.

Motywacji Guilherme nie powinno brakować. Jest wystarczająco długo w Legii, aby wiedzieć, co oznaczają mecze z Lechem. Jeżeli Brazylijczyk nie ma jakiegoś drobnego urazu, to najwidoczniej Czeczesow nie widział go w swoim planie A na pojedynek z „Kolejorzem”.

Jak widać, zasłony dymne wzbudziły wiele emocji nie tylko wśród kibiców, ale i dziennikarzy. Faktem jest, że news o braku Fina w kadrze meczowej „Wojskowych” od razu wyglądał na fejk. Napięcie przed hitem jest tak duże, że sporą fale oburzenia wywołały nawet zdjęcia „Kotła” z przygotowywaną przez kibiców Lecha oprawą. Niepisana zasada mówi, że efekt wielodniowych prac ultrasów ma pozostać tajemnicą do początku meczu.

W pierwszych sekundach meczu największe kontrowersje budzi... murawa. Pośpieszna wymiana przed środowym meczem reprezentacji Polski z Serbią przyniosła efekt w postaci dwóch różnych odcieni. W dodatku murawa zlewa się z wyjazdowym strojem Legii.

A i zwiększenie jasności obrazu nam w tym przypadku nie pomoże. Nie da się jednak ukryć, że Lech od dłuższego czasu ma problemy utrzymaniem murawy. Która to już jej wymiana w ciągu ostatnich lat?

Na pewno więcej, niż udanych do tej pory podań pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Legia w przewadze, Lech przestraszony, co było widać po Macieju Wiluszu.

Pierwsze pięć minut to klasyczna ligowa łupanka. Żadna z drużyn nie potrafi wymienić kilku dokładnych podań, nieustane przebitki, piłka w powietrzu.

Miło było zobaczyć nieustępliwość Kamila Jóźwiaka. Młody skrzydłowy skutecznie powstrzymywał Jędrzejczyka i uchronił Lecha przed groźną akcją ze strony gości.

Z tego chaosu zrodziła się nam ładna akcja Lecha zakończona celnym strzałem. Malarz jednak czujny na linii.

Trzeba przyznać, że pierwsze dwanaście minut nie zachwyca. Jeden celny strzał i jeden poważny zgrzyt pomiędzy zawodnikami obu ekip. To trochę mało jak na hit Ekstraklasy.

Mieliśmy też prawdziwą zasłonę dymną ze strony kibiców Lecha. Pojawiły się też już pierwsze kontrowersje dotyczące decyzji arbitra – czy Tetteh mógł dostać kartkę oraz przytrzymywanie Kadara przez Jędrzejczyka. Na razie "Jędza" jest jednym z najbardziej wyróżniających się piłkarzy na dwukolorowej murawie. Nie tak to miało wyglądać - a może miało?

Można było to gwizdnąć. Ciekawie, czy wpłynie to na wzrost sympatii do Mariciniaka w stolicy. Dotychczas był na czarnej liście...

Na pewno bliżej mi do podyktowania karnego dla Legii niż ukarania Tetteha żółtą kartką, ale cóż na pewno Pan Sławek znajdzie odpowiednie wytłumaczenie dla decyzji Marciniaka.

Hlousek ponoć dostał czymś z trybun - kto spodziewał się reakcji w stylu Drągowskiego może się zawieść – Czech zamiast paść na murawę rzucił ironiczny uśmiech w strony kibiców Lecha. Z kolei Michał Pazdan już druga świetna interwencja. Zbliżające się mecze reprezentacji zmobilizowały go do poprawy swojej dyspozycji. Ostatnio wygryzł go ze składu Rzeźniczak, a to o czymś świadczy.

Pazdan miał chwilę słabości, ale już się otrząsnął, co pokazuje, że nie przypadkowo gra w kadrze. Tymczasem na boisku Legia zaczyna przejmować inicjatywę...

Pierwsza znakomita sytuacja Legii, znakomite zachowanie Jodłowca. Niewiele brakowało, by Nikolić pokonał Buricia. W oczy rzucił się Prijović, który - wydawać by się mogło - miał szansę dojść do piłki i dobić. Został jednak w blokach.

Hit rozczarowuje na boisku, ale też na trybunach. Spodziewałem się nieco głośniejszego dopingu Lecha, pozostaje mi jednak czekać na wejście Hamalainena...

Legia poczuła krew. Dwa bardzo groźne strzały - poprzeczka i Burić ratują Lecha. Zaczyna się dziać. Oby to nie był chwilowy przypływ emocji w tym meczu.

By je utrzymać, przydałaby się jakaś odpowiedź Lecha. Na razie ciężko im o składną akcję.

Dziś już podobny mecz widziałem w wykonaniu juniorów Korony i Jagiellonii. Tym pierwszym wystarczyło jednak przeprowadzenie dwóch składnych akcji, aby jedną zakończyć strzeloną bramką. Być może ta sama sztuka uda się Lechowi.

I mamy to, o czym mówiłem przed meczem. Jeden fatalny błąd, który być może zadecyduje o wyniku.

I kolejny błąd. Najpierw Wilusz, a teraz Tetteh. Ghańczyk w bardzo głupi sposób sfaulował Dudę w polu karnym.

Fajnie, że Legia się nie cofnęła. Zastanawiam się, czy można tu było pokazać czerwoną kartkę.

A Jan Urban ma niewiele opcji na zmiany personalne. Z ofensywnych zawodników na ławce zasiedli Kownacki i Sisi. To może nie wystarczyć na nadrobienie dwubramkowej straty. Dariusz Dudka też nie jest gwarancją uszczelnienia obrony.

Nie zmienia to faktu, że Tetteh pokazał boiskowy kretnizm. 2:0 raczej kończy marzenia Lecha. A Legia wygląda na zespół, który nie skończył egzekucji. Nie byłbym sobą, gdybym nie przyczepił się jeszcze do wykonania "11". Fatalnie uderzył Nikolić, wysokość idealna dla bramkarza. Nie wiem jak Burić, który wybrał dobry róg, tego nie wyłapał. Choć akurat jego najmniej należy winić za tę bramkę.

Kluczowym czynnikiem w tej sytuacji była chyba siła. Nikolić uderzył na tyle mocno, aby przełamać ręce Buricia.

Warto też dodać, że cichy udział przy obu golach miał Ondrej Duda – to on podawał do Jodłowca, który uruchomił Nikolicia i potem był sfaulowany przez Tetteha. Dobrze jednak, że to nie on wykonywał rzut karny.

Oby przebiegła ona pomyślnie. Czekamy na dobre wieści!

O sytuacji pisze też Radosław Nawrot. Zatem nie ma mowy o żarcie.

Lech ambitnie rozpoczął drugą połowę. Ciekawe na ile poznańskiej lokomotywie starczy pary.

Ambitnie też kadrowicze Nawałki - świetna piłka Jodłowca do Jędrzejczyka. Defensor strzela głową jak rasowy snajper. Buricia ratuje jednak poprzeczka.

Kapitalna piłka Jodłowca, można żałować, że to nie wpadło. Przynajmniej jedną akcję tego hitu może wyciąć i pokazać Europie.

Lech próbuje tworzyć akcję, ale ciężko im przebić się w pole karne Legii. Zawodnicy Czerczesowa od razu dopadają do poznańskich zawodników i odbierają piłkę. Pressing to największa broń rosyjskiego szkoleniowca i znak rozpoznawczy "Wojskowych" w czasie jego kadencji.

Na szczególną uwagę zasługują boczni obrońcy. Bronią tam, gdzie zazwyczaj swoją defensywę zaczynają skrzydłowi. To robi różnicę.

Dokładnie, boczni defensorzy Legii od początku tej rundy spisują się bardzo dobrze, zarówno w obronie jak i w ofensywie.

Z drugiej strony - zawodzi Nicki Bille. Napastnik z Danii zapowiadał bramki, orgie i inne ekscesy na murawie, a wyróżnił się kiksem przy swojej akcji w pierwszej połowie. Na jego usprawiedliwienie - dopiero, co wrócił do gry po kontuzji.

Spalony spalonym, ale Burić na drugi raz musi wystrzegać się takich prezentów dla Nikolicia. Malarz dziś za to nawet nie musi ryzykować żadnymi wyjściami. Wilusz chyba znacznie lepiej czuł się w Koronie - kolejny wielbłąd stopera. Lech chyba musi pomyśleć o transferze solidnego stopera.

W Koronie nie miał takiej presji. Mógł liczyć na regularną grę i czuł wsparcie trenera i kolegów. W Lechu nie może na to wszystko liczyć.

Tylko jeden strzał celny Lecha. Dramat i pokaz przewagi gości... Jak już Lech przycisnął, to spory błąd popełnił młody Jóźwiak. Jevtić powinien podawać do Nielsena, a młody chłopak się spalił.

Jevtić miał dużo możliwości, a chyba postąpił najgorzej. Niemniej jednak Lech przekonał się, że Legia też popełnia błędy, jeśli się ją naciśnie.

Lech w końcu powoli przejmuje inicjatywę. W takich momentach trenerzy siatkarscy proszą o przerwę. Jako, że w futbolu (jeszcze) nie ma takiej możliwości, trzeba sobie radzić inaczej. Jędrzejczyk trafił więc w Kędziorę jak sfrustrowany szkoleniowiec w przycisk sygnalizujący time-out. Trałka dziś za to wywiązuje się z obowiązków kapitana. Zawsze znajduje się w centrum wydarzeń i stawia się piłkarzom Legii.

Lech niby przyciska, ale niewiele z tego wynika. Legia nawet nie mając piłki nie pozwala im rozwinąć skrzydeł.

Duda pozazdrościł głupoty Tettehowi.

Więcej już głupot nie popełni - wchodzi Gui. Nadal Duda jest wart pięć euro a nie pięć milionów. Tymczasem - najświeższej info o akcji reanimacyjnej kibica.

Tyle lat w Lechu, a nadal gra poniżej oczekiwań. Dziś nieco rozruszał ofensywę, ale poza tym?

Jest i on. Ten, na którego czekali fani Lecha. W końcu zrobi się głośno.

Są już pierwsze zwroty grzecznościowe.

Znając skandynawską mentalność, Fin może być odporny na tego typu zachowania. Prędzej go to zmobilizuje.

Gdyby strzelił swoją debiutancką bramkę w Poznaniu, to by było coś i zarazem decydujący cios w fanów Lecha.

Miał do tego świetną okazję. Lecha uratował jednak Kędziora.

Kibice Legii świętują zwycięstwo. Zimno im nie straszne.

Urban daje szansę Robertowi Gummnemu, rocznik 1998. Na tyle było stać Lecha. Kownacki w ogóle niewidoczny. Na razie świętowanie to rozpoczęli kibice Legii, podszywając się pod prezesa. Trzeba jednak przyznać, ze całkiem udanie.

No i nie można zapomnieć o Trałce. Boiskowe chamstwo, choć na pewno kibice Lecha zinterpretują to inaczej.

Są jednak rzeczy ważniejsze niż wynik spotkania.

Pirjović za to pokazał waleczność w dobrym stylu, bez „trałkowania”. Sam na kilku obrońców Lecha.

Ciekawostkę ktoś wychwycił na Twitterze - otóż Łukasz Trałka to... ulubieniec Szymona Marciniaka. W jednej z ankiet nazwał go najbardziej niedocenianym i najlepszym piłkarzem ligi, z nim też najchętniej poszedłby na piwo. To o tyle istotne, że Trałka mógł dzisiaj obejrzeć ze cztery żółte kartki i jedną, bezpośrednią czerwoną. A Tetteh mocnym akcentem zakończył swój przebojowy występ, depcząc genitalia Guilherme.

Tetteh swoim zachowaniem podsumował bezradność Lecha w tym spotkaniu. "Kolejorz" w przeciwieństwie do Legii nie ma mocnej ławki i to było dzisiaj widoczne. "Wojskowi" zasłużenie wygrali i tylko wyjątkowa obniżka formy może im odebrać tytuł mistrzowski w tym sezonie.

Ogółem nie sądzę, by nasz polski hit zainteresował postronnego kibica, tym bardziej zagranicznego. Reklamy ligi na pewno ten mecz nie zrobił...

Słuszna opinia - piłkarze Lecha spalili się psychicznie i zamiast energii w grę włożyli ją w wykoszenie rywali. Efekt wojny psychologicznej.

Legia wykorzystała swoje atuty, czyli fizyczność, przygotowanie kondycyjne i szeroką kadrę. Jeszcze raz trzeba pochwalić pressing, zwłaszcza wspomnianych bocznych obrońców. Jodłowiec zupełnie zdominował środek pola, Nikolić zrobił to, co najlepiej potrafił, a Lech... był na boisku i nic więcej. Ciężko wskazać jakieś plusy w poznańskiej drużynie, jedynie Kadar potwierdził, że lewa obrona zaczyna mu pasować. To jednak za mało, by myśleć o sukcesach.

Mnie tylko zastanawia, jakby ten mecz ułożył się bez dwóch kolosalnych błędów Lecha. Konkretniej, czy Legia sama wykreowałaby sobie dogodną sytuację do rozstrzygnięcia meczu na swoją korzyść. Choć była niezaprzeczalnie lepsza, to nie przekładało się to tak na czyste, klarowne sytuacje.

Gdyby nie te błędy i gdyby w Lechu nie pauzowało kilku kluczowych zawodników, to mogliśmy zobaczyć ciekawe spotkanie, ale czy mecz zakończył się innym wynikiem? Mimo wszystko nie wydaje mi się.

Legia wygrała mecz w głowach, robi ważny krok do zdobycia mistrzostwa, ale czy to wystarczy do awansu do Ligi Mistrzów. Niska celność podań, więcej walki niż ciekawych akcji. Widać było trochę braków w ofensywie. Leśnodorski, Wandzel i Mioduski będą zmuszeni rozbić bank, jeśli marzą o awansie do fazy grupowej.

No i pozostaje mieć nadzieję, że reanimowany kibic dojdzie do siebie. Zdrowia!

AUTORZY: Błażej Bembnista, Norbert Bożejewicz, Marcin Żelechowski

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Kosta Runjaić zostanie w Ekstraklasie?! Wymowna reakcja trenera Kosta Runjaić zostanie w Ekstraklasie?! Wymowna reakcja trenera „Oni bardzo potrzebują Marka Papszuna, ale jeszcze o tym nie wiedzą” „Oni bardzo potrzebują Marka Papszuna, ale jeszcze o tym nie wiedzą” Dziewięć klubów chce Sebastiana Szymańskiego Dziewięć klubów chce Sebastiana Szymańskiego Lech Poznań „ma klepnięte” pierwsze wzmocnienie na lato?! Fantastyczny gol [WIDEO] Lech Poznań „ma klepnięte” pierwsze wzmocnienie na lato?! Fantastyczny gol [WIDEO] Legia Warszawa postawi na głośny, ale potrzebny powrót?! Fenomenalna forma Legia Warszawa postawi na głośny, ale potrzebny powrót?! Fenomenalna forma 90 milionów euro plus zawodnik. Hitowa oferta za Victora Osimhena 90 milionów euro plus zawodnik. Hitowa oferta za Victora Osimhena Transfery - Relacja na żywo [05/05/2024] Transfery - Relacja na żywo [05/05/2024]

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy