Aaron Ramsdale: W mojej głowie moje marzenie było przegrane
2023-08-04 15:48:18; Aktualizacja: 1 rok temuAaron Ramsdale za pośrednictwem portalu „The Players’ Tribune” postanowił opowiedzieć swoją historię. Właśnie taka jest idea tego medium, które oddaje głos sportowcom, aby ci, dzieląc się własnymi doświadczeniami, inspirowali innych.
Golkiper rozpoczął swoje opowiadanie w momencie, gdy za 24 miliony funtów przenosi się z Sheffield United do Arsenalu
„Wszystko zaczęło się dobrze. Otrzymałem powołanie na zgrupowanie reprezentacji Anglii przed EURO 2020. [...] Kiedy tam byłem, mój agent powiedział mi, że Arsenal „okazał zainteresowanie” moją osobą. W dzisiejszym świecie futbolu nigdy nie wiesz, co to oznacza. Starałem się tym za bardzo nie ekscytować. [...] Następnego dnia wpadłem na kawę do Bukayo Saki. Nie znałem go wówczas jeszcze zbyt dobrze i zastanawiałem się „czy na pewno mogę go zapytać?” [...] On powiedział mi, że to dzieje się naprawdę i trener już do niego zadzwonił, aby zapytać go o mój charakter, jaki jestem jako człowiek. Zgaduję, że Bukayo musiał mu powiedzieć, że jestem porządnym chłopakiem, ponieważ kilka dni później dostał telefon od mojego agenta, że transfer dojdzie do skutku” - powiedział.
25-latek był przeszczęśliwy, ponieważ dołączał do wielkiego klubu, któremu kibicował, jednak jego entuzjazm trochę przygasł, gdy wszedł na swoje media społecznościowe.Popularne
„Potem wróciłem z treningu i wziąłem do ręki mój telefon, był bardzo gorący. Zobaczyłem, że otrzymałem około 100 powiadomień. Wcześniej byłem przyzwyczajony do może 15-20 dziennie (z tego trzech od mojej mamy). Wszedłem na mojego Twittera i zobaczyłem, że wieści się rozeszły, a ja jestem absolutnie grillowany. Po pierwszym szoku pomyślałem: Ok, wystarczy. To moja wina, że mam włączone powiadomienia. To po prostu nowoczesny futbol. Media społecznościowe są toksyczne. To tylko kilku trolli, prawda? Nie martw się” - kontynuował.
Taki stan rzeczy nie zaprzątał jednak długo zawodnikowi głowy. Było coś, co w tej sytuacji znacznie bardziej go poruszyło.
„Piłka nożna to jedyny mój sposób na relaks. Jestem szalony. Możecie zapytać mojej żony. Zasadniczo jestem fanem futbolu, któremu zdarza się pograć w piłkę. Jeżeli jestem w samochodzie, to słucham piłkarskich podcastów. Jeżeli jestem w domu i Georginia ogląda swoje programy, ja siadam obok niej na kanapie i na iPadzie oglądam dowolny mecz, jaki leci na Sky” - przyznał.
Wówczas Ramsdale także włączył Sky Sports News i posłuchał, co eksperci mówili na temat jego transferu.
„Nie byli moimi największymi fanami. To interesujące doświadczenie, gdy oglądasz legendy, które imponowały ci, kiedy dorastałeś i one przed całym krajem głoszą, że jesteś śmieciem. To bardzo mnie dotknęło. Ściągnęło mnie to z powrotem na ziemię w ciągu kilku godzin. Wyłączyłem telewizor, wyciszyłem wszystkie powiadomienia w mediach społecznościowych. Na szczęście po EURO wszystko się uspokoiło. Byłem bardzo podekscytowany przed dołączeniem do klubu moich marzeń i rozpoczęciem całego doświadczenia” - powiedział.
W dalszej części artykułu trzykrotny reprezentant Anglii wrócił do swoich nastoletnich czasów, gdy był bliski poddania się w pogoni za swoimi marzeniami.
„Kiedy miałem 15 lat zostałem zwolniony z Boltonu, ponieważ nie mogłem nawet wypełnić koszulki. Byłem tak mały, że wyglądałem, jakbym nosił strój mojego taty. Poszedłem do pięciu czy sześciu klubów w okolicy i każdy mnie odrzucił. Byłem zażenowany. Wszystko, o czym kiedykolwiek mówiłem w szkole, to była piłka nożna i jak zostanę bramkarzem. [...] Kiedy zostałem wyrzucony, byłem załamany, ponieważ to była duża część mojej tożsamości w szkole. Mój nauczyciel od angielskiego, Pan Kerr, zauważył, że przestałem się odzywać na lekcjach. Czułem się tak upokorzony, że nie chciałem nawet mówić o tym moim kolegom. W mojej głowie moje marzenie było przegrane ”. Na szczęście wówczas wspomniany wyżej pedagog natchnął młodego Ramsdale’a do niezałamywania się: „Pan Kerr pewnego dnia wziął mnie na po lekcji na bok i zapytał, co się dzieje. Powiedziałem mu. I po prostu pamiętam, jak powiedział tak szczerze, „Cóż, ile jest klubów w kraju? Musi być jakieś 80, prawda? Znajdziesz jakiś. Nie poddawaj się. Nigdy nie porzucaj swoich marzeń”. Kilka tygodni później Sheffield United pozwoliło mi dołączyć do swojej akademii. Chciałbym powiedzieć, że mnie zrekrutowali, ale bardziej to wyglądało tak, że pozwolili mi trenować” - opowiadał.
Początki seniorskiej kariery także nie były łatwe dla obecnego gracza Arsenalu.
„Cztery lata później zagrałem swój pierwszy prawdziwy profesjonalny mecz dla Chesterfield. Graliśmy na wyjeździe, z Accrington Stanley. Była połowa stycznia. Boisko było pełne błota, przynajmniej w mojej pamięci. W drugiej połowie wpuściłem jedną z najgorszych bramek samobójczych, jakie kiedykolwiek widzieliście. Przegraliśmy 3:0 i cały stadion śpiewał, że to wszystko moja wina. W takich momentach czujesz, że mierzysz jakieś sześć cali. Pamiętam, jak się odwróciłem, a w League Two kibice siedzą tak blisko, że możesz spojrzeć facetowi w oczy. To prawie niezręczne, jeśli nic im nie odpowiesz, gdy są tak blisko Ciebie. W następnym meczu wyjazdowym nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale gdy fani zaczęli dawać mi popalić, obróciłem się i wybrałem jedną losową osobę, do której zacząłem machać z bezczelnym uśmieszkiem. Cały sektor obrócił się w kierunku tego faceta i zaczął się śmiać. Poczułem się, jakby ciężar spadł mi z ramion”.
Dalej golkiper opowiedział o trudnych realiach w niższych klasach rozgrywkowych
„Kiedy jesteś nisko w tabeli w League Two czy nawet w Championship, to gracz o środki do życia dla ludzi. Kiedy spadliśmy z Chesterfield, pamiętam, jak ludzie z obsługi wychodzili z budynku po ostatnim meczu ze swoimi rzeczami w kartonowych pudełkach. Myślałem, że do takich sytuacji dochodzi tylko w filmach. Pamiętam, jak pomyślałem: „człowiek od sprzętu, sprzątaczki, ludzi od sprzedaży biletów… oni wszyscy stracili pracę przez to, co wydarzyło się na boisku. Takie jest prawdziwe życie”. To była bardzo trudna lekcja, której niestety musiałem się nauczyć. Moje pierwsze cztery sezony w profesjonalnej piłce, zakończyłem na miejscach numer: 24, 20, 18 i 20. Aż do ostatniego sezonu, gdy walczyliśmy o mistrzostwo, nigdy wcześniej nie walczyłem o żadne klubowe trofeum. Może to coś, co powinny zapamiętać wszystkie dzieci, którym ciągle się mówi, że wszystko poniżej perfekcji jest końcem ich marzeń”.
Potem Ramsdale podzielił się emocjami, jakie towarzyszyły mu w trakcie debiutu w Arsenalu.
„Nigdy nie zapomnę mojego pierwszego meczu w Pucharze Ligi. Graliśmy w środowy wieczór na wyjeździe z West Bromem i nasi fani byli w narożniku stadionu i krzyczeli na całe gardło. Pomyślałem sobie: „Boże, mam nadzieję, że mnie nie wygwiżdżą.” Po pięciu minutach, gdy ledwo dotknąłem piłkę, nie zaliczając jeszcze żadnej interwencji, oni zaczęli skandować moje imię. Miałem gęsią skórkę. Spojrzałem na ten tłum, aby to wszystko ogarnąć i wtedy uświadomiłem sobie: „To są prawdziwi fani. Przyjechać do West Bromu w środowy wieczór. Tak, miałeś kilku idiotów na czacie w internecie. Kto się nimi przejmuje? Prawdziwych fanów masz za sobą”. Wtedy poczułem się, jak w domu”.