Alan Uryga rozliczył mroczną przeszłość w Wiśle Kraków. „Miało być coraz lepiej, a było tylko gorzej”
2023-10-10 09:08:39; Aktualizacja: 1 rok temuOd połowy sierpnia obrońca Wisły Kraków Alan Uryga może cieszyć się pełnią gry w piłkę po horrorze związanym z kontuzjami. W obszernej rozmowie dla Goal.com zawodnik wyjawił kulisy stawania na nogi.
Lawina problemów u Urygi zaczęła się zsuwać z wierzchołka góry pod koniec sezonu 2021/2022. Wówczas zdiagnozowano u niego zerwanie więzadła krzyżowego i uszkodzenie łąkotki. Piłkarz musiał przejść zabieg, a następnie uzbroić się w cierpliwość w trakcie wielomiesięcznej rehabilitacji.
Kiedy wydawało się, że poprzedniej wiosny kibice „Białej Gwiazdy” doczekają się powrotu stopera na boisko, aby mógł wesprzeć zespół w walce o awans do Ekstraklasy, pojawiły się nowe dolegliwości związane z operowanym kolanem. Te spowodowały, że trener Radosław Sobolewski przez cały czas nie mógł skorzystać z usług podopiecznego.
Grubo po ponad roku, dokładnie 18 sierpnia kapitan powrócił na murawę i nie narzeka na zdrowie. Na poziomie Fortuna 1. ligi rozegrał już sześć spotkań z rzędu w pełnym wymiarze czasowym. Drużyna ani razu nie poniosła porażki, ale zachowała tylko jedno czyste konto.Popularne
Uryga, którego kontrakt wygasa dopiero w czerwcu 2026 roku, przeniósł się wspomnieniami do koszmarnego okresu, kiedy wielokrotnie odliczał tygodnie, dni, a nawet godziny do jak najszybszej aktywności w profesji.
– Najgorzej było wtedy kiedy, gdy myślałem, że jestem już tuż-tuż. Przecież na wiosnę grałem już w sparingach, siedziałem na ławce w meczach ligowych. Wtedy przyplątała się ta historia z łąkotką. Byłem załamany. Myślałem sobie: „Serio? Ile jeszcze?”. Przecież mój ostatni uraz nie miał nic wspólnego z przygotowaniem fizycznym – ubolewał 29-latek.
– W przeszłości miałem zszywaną łąkotkę. Raz na dziesięć przypadków zdarza się, że szew sam z siebie się rozchodzi. Tak było u mnie. Kładłem się spać i wszystko było ok. Wstałem rano i poczułem, że boli mnie kolano. Dostałem zalecenia od sztabu, że robimy kilka dni przerwy. Dni mijały i zamiast być lepiej było tylko gorzej. W końcu wykonaliśmy rezonans i okazało się, że szew puścił.
– Czy ambicja była dla mnie zgubna? Kuba Błaszczykowski kiedy rehabilitowaliśmy się razem, często mi powtarzał, że muszę trochę odpuścić, że widzi jak zapieprzam i że czasami może to bardziej szkodzić niż pomagać. Czy faktycznie to był mój problem? Ja uważam, że nie. Nie wiadomo co by było gdybym ćwiczył mniej. Mogłoby się okazać, że nie byłbym tak dobrze przygotowany do powrotu. Na szczęście to już wszystko za mną – wspomniał z ulgą stoper.
Cały wywiad do przeczytania TUTAJ.
***
Alan Uryga odpowiada na zarzuty fanów w sprawie kontraktu z Wisłą Kraków