Arka z Wrocławia wraca z kompletem punktów. Zupełnie bezradny Śląsk
2016-12-18 16:23:16; Aktualizacja: 7 lat temuArka Gdynia pokonała w wyjazdowym spotkaniu Śląsk Wrocław 2:0. Gospodarze zagrali najsłabszy mecz w tym sezonie.
Starcie dwóch drużyn będących bezpośrednimi sąsiadami w ligowej tabeli było spotkaniem szczególnie istotnym dla wrocławian. Śląsk po serii pojedynków z zespołami z górnej "ósemki", które zakończyły się trzema porażkami i remisem, wreszcie stanął w szranki z ekipą z dolnej części ligowej klasyfikacji. Nikt jednak nie mógł powiedzieć, że to drużyna Mariusza Rumaka będzie bezapelacyjnym faworytem tego meczu. Do Wrocławia przyjechała bowiem Arka, która w poprzedniej kolejce pechowo i niezasłużenie przegrała z Jagiellonią Białystok, dlatego pojedynek ze Śląskiem mógł być dla niej idealną okazją do rewanżu za wynik z poprzedniej serii gier.
Spotkanie zaczęło się lepiej dla Śląska. Piłkarze z Wrocławia lepiej radzili sobie z wyprowadzeniem piłki, tworząc wyraźną przewagę w środkowej strefie. Chociaż inicjatywa przejęta przez gospodarzy była wyraźna to wynikała ona głównie ze słabej gry przyjezdnych, którzy często w nieodpowiedzialny sposób wyprowadzali piłkę sprzed własnego pola karnego. Najbliżej strzelenia bramki Śląsk był po akcji, w której futbolówkę stracił Łukasiewicz, a z dystansu uderzył Alvarinho. Jałocha był jednak dobrze ustawiony i sparował piłkę na rzut rożny.
Tym ofensywnym akcentem wrocławianie zakończyli wszystko, co dobre w ich wykonaniu w pierwszej połowie. W kolejnych minutach gry dużo korzystniej prezentowali się goście z Pomorza. Dwukrotnie przed szansą bramkową stanął Siemiaszko, lecz jego próby nie znalazły drogi do bramki. Swoją drogą doświadczony napastnik Arki był najbardziej aktywnym graczem na placu. Popularne
Pierwsza część spotkania okazała się bardzo przeciętnym widowiskiem. Śląsk w momencie swojej przewagi na boisku nie potrafił stworzyć sobie konkretnych sytuacji bramkowych. Zupełnie niewidoczny był Kamil Biliński, a decydujący o ofensywnych poczynaniach zespołu z Wrocławia, Ryota Morioka nie rozgrywał dobrego spotkania i i tylko raz, w doliczonym czasie gry, przeprowadził indywidualną akcję, której nie potrafił zakończyć strzałem.
W Arce oprócz wspomnianego napastnika, kolejny raz wyróżniał się Hofbauer. Tym samym Austriak już nie pierwszy raz raz udowodnił, że jego aspiracje do statusu lidera drugiej linii gdyńskiego zespołu są uzasadnione.
Najlepszym podsumowaniem pierwszych czterdziestu pięciu minut gry niech będzie wpis Piotra Żelaznego na Twitterze:
Patrzę jednym okiem, ale z tego co widzę klasyczny mecz imienia Piotra Brożka. Zagrać, nie narobić się, iść do domu, mieć z głowy
— Piotr Żelazny (@ZelaznyPiotr) December 18, 2016
Po przerwie obraz gry wprawdzie w wyraźny sposób nie odbiegał poziomem atrakcyjności od pierwszej, to w niej przynajmniej oglądaliśmy gole. Kluczowy dla losów spotkania okazał się pierwszy kwadrans drugiej odsłony spotkania.
Statystyki pokazywały, że to Śląsk dłużej utrzymywał się przy piłce, przez co można było sądzić, że kontrolował przebieg spotkania. Nic bardziej mylnego. O ile wrocławianie potrafili wymieniać podania w środkowej strefie boiska to już przy bramce Jałochy stawali się bezproduktywni. Z kolei Arkowcy potrafili popisać się skutecznością w kluczowym momencie spotkania.
A ten nastąpił między 57., a 60. minutą gry. To właśnie wtedy dwukrotnie Pomorzanie zdołali pokonać Pawełka. Najpierw po rzucie wolnym Hofbauer posłał dośrodkowanie w "szesnastkę", które wprost na głowę nadbiegającego Siemaszki przedłużył Da Silva i goście objęli prowadzenie. Niespełna trzy minuty później było już 2:0. Tym razem po wrzutce z rzutu rożnego zbyt krótko futbolówkę wypiąstkował Pawałek, a ta trafiła wprost pod nogi Marcjanika. Obrońca Arki nie miał problem ze znalezieniem drogi do bramki i precyzyjnym lobem pokonał bramkarza Śląska.
Wrocławianie zagrali jedno z najgorszych spotkań w tym sezonie. Podopieczni Rumaka w niczym nie przypominali drużyny, która na początku notowała bardzo dobre wyniki, imponując szczelnością defensywy i organizacją gry.
Arka kolejny raz zagrała dobre spotkanie i w pełni zasłużyła na trzy punkty. Trener Niciński potrafił zaufać piłkarzom takim jak Wojowski i Siemaszko, którzy odpłacili się swojemu szkoleniowcowi dobrą grą.
Śląsk Wrocław - Arka Gdynia 0:2 (0:0)
Bramki: Siemaszko(57'), Marcjanik (60')
Śląsk: Pawełek [1,5] -Dankowski [2], Dvali [2,5], Celeban [2,5],Pawelec [2] - Engels [2,5], Kokoszka [2,5],Stjepanović [2], Morioka [2], Alvarinho [2] (68'Mervo) - Biliński [1,5]
Arka Gdynia: Jałocha [3] – Socha [3],Marcjanik [3], Sobieraj [2,5],Marciniak [2,5] – Yannick [3],Łukasiewicz [2,5], Da Silva [3,5],Hofbauer [3,5] (78' Szwoch), Wojowski [3] (85'Błąd) – Siemaszko [4] (90' Stolz)
Żółte kartki: Stjepanović,Pawelec - Siemaszko
Sędzia: TomaszKwiatkowski [4]
Widzów: 7341
Plus meczu Transfery.info: Rafał Siemaszko (Arka Gdynia)