Bartosz Frankowski zabrał głos po błędzie w meczu Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok. „Bardzo przepraszam”

2025-10-27 00:06:29; Aktualizacja: 3 godziny temu
Bartosz Frankowski zabrał głos po błędzie w meczu Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok. „Bardzo przepraszam” Fot. FotoPyK
Norbert Niebudek
Norbert Niebudek Źródło: Canal+ Sport

Sędzia Bartosz Frankowski w programie „Liga+ Extra” na antenie Canal+ Sport skomentował błędną decyzję z 70. minuty meczu Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok.

Mowa oczywiście o sytuacji, w której przy stanie 1:1 ewidentnego przewinienia na napastniku białostockiej drużyny Dimitrisie Rallisie dopuścił się Josema. Defensor Górnika powstrzymywał swojego rywala w sposób niezgodny z przepisami, a okoliczności tego zdarzenia sprawiły, że konsekwencją popełnionego faulu powinna być czerwona kartka.

Tymczasem arbiter główny Bartosz Frankowski nie odgwizdał przewinienia, a jego decyzję z boiska podtrzymali następnie sędziowie obsługujący system VAR.

Ostatecznie błąd ten okazał się mieć ogromne znaczenie dla dalszego przebiegu meczu, ponieważ w końcówce to zabrzanie zdołali strzelić zwycięskiego gola, który dał im pełną pulę punktów.

Po spotkaniu do palącej sytuacji odniósł się sam sędzia Frankowski.

- W tej sytuacji, przy dynamicznej kontrze Jagiellonii, ustalmy od razu, że jeśli rozstrzygamy zdarzenie jako przewinienie, to jest to tzw. „DOGSO”, czyli pozbawienie realnej szansy na zdobycie bramki, więc wiązałoby się to z wykluczeniem dla zawodnika gospodarzy. Pierwotnie takie miałem przeczucie, takie było moje odczucie boiskowe. Natomiast pewien rodzaj błędu komunikacyjnego spowodował, że finalnie takiej decyzji nie podjąłem. Odgwizdałem przewinienie na bramkarzu, które było dalszą fazą tej akcji - wytłumaczył w programie „Liga+ Extra” na antenie Canal+ Sport.

- Jeśli chodzi o genezę, to traktuję to zdarzenie jako przewinienie z tytułu pracy rękoma tego obrońcy, który przegrał już walkę o pozycję i wszedł przed niego napastnik, który miał piłkę pod kontrolą. Tam dochodzi też prawdopodobnie później do lekkiego kontaktu nóg, ale myślę, że istotniejsza jest tutaj praca w górnych częściach ciała. Natomiast rzeczywiście w drugiej fazie, kiedy zawodnik atakujący upada, widać też naciągniętą koszulkę obrońcy, czyli napastnik również tę koszulkę złapał. To już było jednak w drugiej fazie, więc tutaj ta chronologia powinna finalnie doprowadzić do tego, że powinienem podyktować rzut wolny bezpośredni i powinienem ukarać zawodnika gospodarzy czerwoną kartką. Biorę pełną odpowiedzialność za tę decyzję, ponieważ jestem liderem tego zespołu sędziowskiego. Bardzo przepraszam zainteresowane strony i kibiców obu drużyn za swoją pomyłkę. Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu - żałuje arbiter.