Brzęczek nie myśli o dymisji: Nie widzę ani jednego powodu, dla którego miałbym odejść

2020-12-11 11:03:38; Aktualizacja: 3 lata temu
Brzęczek nie myśli o dymisji: Nie widzę ani jednego powodu, dla którego miałbym odejść Fot. FotoPyK
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Przegląd Sportowy

Jerzy Brzęczek zdradził w rozmowie z Robertem Błońskim z „Przeglądu Sportowego”, że nigdy nie rozważał możliwości podania się do dymisji i wierzy w osiągnięcie wyznaczonych przed nim celu w kontekście udziału reprezentacji narodowej w EURO 2020.

Selekcjoner „Biało-Czerwonych” nie cieszy się zbyt wielki zaufaniem wśród dziennikarzy. Ich pokaźna grupa razem z rzeszą kibiców domagała się ostatnio nawet jego odejścia, aby w ten sposób zwiększyć szanse drużyny na awans na Mistrzostwa Świata w 2022 roku oraz osiągnięcie dobrego wyniku na zbliżających się Mistrzostwach Europy.

Prezes Zbigniew Boniek odbył stosowną rozmowę z Jerzym Brzęczkiem na temat jego przyszłości i postanowił pozostawić go na zajmowanym stanowisku oraz wyraził nadzieję na poprawę gry reprezentacji Polski.

Na to samo liczy sam szkoleniowiec, który ma świadomość, że popełnił dużo błędów, ale stara się z nich wyciągać odpowiednie wnioski.

- Zdaję sobie sprawę, że prowadzenie reprezentacji wiąże się z presją i wymaganiami. Byłem i jestem gotowy na krytykę, choć uważam, że w moim przypadku jest większa niż dotykała poprzedników. Nie mam z tym problemu także dlatego, że czuję wsparcie kibiców - powiedział 49-latek.

- Dziennikarze dostrzegają pozytywne rzeczy, ale powtarzają tylko te negatywne. We Włoszech zagraliśmy fatalnie, to nie był moment, w którym mogliśmy walczyć z nimi o zwycięstwo. Uważam jednak, że między nami, a światową czołówką nie ma aż tak wielkiej różnicy, jak się wydaje. W 2014 roku wygraliśmy z Niemcami 2:0, bo zagraliśmy bardzo skutecznie w ataku, dobrze w niskim pressingu, szczęśliwie w obronie i jeszcze świetnie bronił Wojtek Szczęsny. Ale zawsze liczy się wynik końcowy, potem mało kto pamięta okoliczności - dodał selekcjoner, który zapytany o to, czy rozważał dymisję odpowiedział stanowczo.

- Nie, absolutnie. Bo nie widzę ani jednego powodu, dla którego miałbym odejść. Nagonkę na mnie zrobiły media. Gdyby rzeczywistość była taka, że nie zrealizowałbym wyznaczonych celów, nie spełniał wymogów, drużyna nie robiłaby tego, co powinna, wyniki byłyby bardzo złe – odszedłbym. Ale naprawdę nie mam powodów do rezygnacji. Bywałem niezadowolony, jednak patrząc z obiektywnej perspektywy, bronią mnie rezultaty - przekonuje Brzęczek.

- Z każdym mogę porozmawiać na tematy taktyczne i merytoryczne, pokazać schematy, które widzą zawodnicy, wskazać konkretne zachowania na boisku i potem ich realizację, ale czy to by pomogło w ocenie mojej pracy? Śmiem wątpić. Panowie, oceńcie na chłodno potencjał tej reprezentacji. Wyjmijcie z niej Roberta oraz dwóch bramkarzy i zestawcie na tle pozostałych zespołów z czołowej piętnastki Europy. Czy aż tak bardzo się wyróżniamy? Ale mamy potencjał, siedmiu zawodników na Wyspach Brytyjskich, co wcześniej się nie zdarzyło. Młodzi chłopcy potrafią grać w piłkę – zobaczyliśmy w kadrze Walukiewicza, Modera, Płachetę, Jóźwiaka, Szymańskiego, Bielika i innych. Ale im potrzeba czasu. Jestem przekonany, że na wielki turniej nie pojedziemy już bez wartościowych zmienników - zapewnił szkoleniowiec.

Selekcjoner pokusił się także o zdradzenie swojego celu dotyczącego udziału reprezentacji w nadchodzących Mistrzostwach Europy.

- Celem minimum jest rozegranie więcej niż trzech spotkań grupowych. A z czego będę zadowolony? Z sukcesu, ale takiego realnego. Na EURO 2016 zespół jechał stonowany, oczekiwania nie były za wielkie. Bo tuż przed turniejem przegrał z Holandią i zremisował z Litwą, a grupowi rywale byli wymagający. Zaczynał bez presji i obciążeń, one rosły z każdym spotkaniem, aż na końcu ćwierćfinał okazał się niedosytem. A przed mundialem w Rosji? Z Chile zremisowaliśmy 2:2, grając w pierwszej połowie jedno z najlepszych spotkań. Potem było 4:0 z Litwą i nadzieje momentalnie urosły. Już na turniej zespół wyjechał po wielki sukces. A jak się skończyło – pamiętamy. Spójrzmy realnie, kiedy w historii odnosiliśmy najlepsze rezultaty? Wtedy, kiedy nikt ich specjalnie nie oczekiwał, ani nie wymagał cudów. Nie jesteśmy i nie będziemy faworytem EURO, ale futbol pisze nieobliczalne scenariusze, a już w czasach koronawirusa, to w ogóle. Celem minimum są więcej niż trzy mecze. Piłka nie polega na składaniu obietnic, nie chcę powiedzieć za dużo, by potem usłyszeć zarzuty o rzucaniu słów na wiatr, ani rozbudzić oczekiwania ponad stan - powiedział 49-latek.

Cała rozmowa Roberta Błońskiego z Jerzym Brzęczkiem dostępna jest na stronie Sport.Onet.pl.