Były szkoleniowiec Valencii oskarża właściciela klubu. „Kazał nam przegrać w finale Pucharu Hiszpanii”
2022-10-07 12:14:30; Aktualizacja: 2 lata temuCeniony w Hiszpanii trener Marcelino uderzył w swojego byłego przełożonego Petera Lima, który od ośmiu lat zarządza Valencią. Oprócz destrukcyjnego wpływu na klub właściciel miał otwarcie domagać się od zespołu... porażki w finale Pucharu Króla.
Marcelino od końcówki czerwca bieżącego roku pozostaje bez zatrudnienia po tym, jak po słabych wynikach rozstał się z chlubą Kraju Basków - Athletikiem.
Przedtem 57-latek z Careñes przez dwa lata pracował w Valencii, gdzie miał dźwignąć z kolan zakurzoną markę hiszpańskiej piłki. Jak się okazuje, atmosfera wewnątrz klubu nie należała wówczas do najlepszych.
Peter Lim, singapurski magnat biznesowy, od dłuższego czasu generuje masę negatywnych emocji. Inwestor z Południowo-Wschodniej Azji w 2014 roku stał się większościowym udziałowcem sześciokrotnego mistrza kraju. Jego polityka spotyka się z dużą krytyką. Ta dodatkowo nasilała się z powodu słabych wyników sportowych drużyny.Popularne
Marcelino podczas swej przygody na Estadio Mestalla nie potrafił porozumieć się z Limem. Mimo trudnych warunków Hiszpan osiągał dobre wyniki, dwukrotnie meldując się w fazie grupowej Ligi Mistrzów i w końcu sięgając po krajowy puchar w 2019 roku.
Jak się okazuje, triumf z Pucharze Króla nie był po myśli singapurskiego biznesmena, który żądał od trenera porażki.
- Powiedziano nam, żebyśmy nie próbowali zdobyć pucharu. Żebyśmy nie grali najlepszym składem. Zrobiliśmy to, co powinno być naturalne dla takiego klubu, jak Valencia, która musi myśleć o wygrywaniu. Zrobiliśmy to, czego chcieli kibice, czego wymagała historia klubu. Ale było tak: „Powiedzieliśmy to, zrobiłeś tamto, oto konsekwencje” - stwierdził były opiekun jeszcze takich ekip, jak Villarreal czy Sevilla.
- Zwycięstwo w Pucharze Króla nie zaszkodziło naszym szansom w lidze. Nabraliśmy pewności siebie, rozpędu, co pomogło nam zająć miejsce premiowane awansem do Ligi Mistrzów.
Ostatecznie podopieczni Marcelino, wbrew właścicielowi, zwyciężyli w finałowym starciu z FC Barceloną stosunkiem 2:1.
Hiszpański szkoleniowiec stracił posadę w zespole z Walencji na początku kampanii 2019/2020. Decyzja ta wzbudziła raczej zaskoczenie kibiców, którzy w większości wspierali poczynania 57-latka. Zdaniem trenera wszystko wynikało głównie z polityki Lima. Ta zniweczyła momentalnie ciężką pracę innych, dbających o los klubu, ludzi.
- Klub się rozwijał. Kibice, zawodnicy, sztab szkoleniowy, dyrektor sportowy, dyrektor generalny - wszyscy zbudowali dobry zespół, który wyraźnie szedł w górę. Wtedy pojawił się właściciel, który zniszczył wszystko w rekordowym czasie. Zrobił to tak szybko, że można było zadzwonić do Księgi Rekordów Guinnessa. Zniszczono projekt, w którym gracze byli szczęśliwi. Czuliśmy, że możemy wygrać z każdym - oświadczył Marcelino.
Obecnie za wyniki „Nietoperzy” odpowiada Gennaro Gatusso. Z Włochem za sterami zespół zdobył w LaLidze dziesięć punktów na przestrzeni ośmiu kolejek.