COPA AMERICA [dzień jedenasty i dwunasty]: Faworyci grają dalej, grad bramek w grupie B

COPA AMERICA [dzień jedenasty i dwunasty]: Faworyci grają dalej, grad bramek w grupie B
Redakcja
Redakcja
Źródło: Transfery.info

Na dzień jedenasty zaplanowano dwa spotkania grupy C. Pierwszy mecz był pojedynkiem dwóch zespołów, które awans zapewniły sobie już w poprzedniej kolejce. Mimo to starcie pomiędzy Chile, a Peru nie było do końc(...)

Na dzień jedenasty zaplanowano dwa spotkania grupy C. Pierwszy mecz był pojedynkiem dwóch zespołów, które awans zapewniły sobie już w poprzedniej kolejce. Mimo to starcie pomiędzy Chile, a Peru nie było do końca przysłowiowym "meczem o pietruszkę", gdyż decydowało o tym, które miejsce zajmie dana reprezentacja i z kim przyjdzie jej się zmierzyć w ćwierćfinale. Trenerzy obu ekip nie wystawili najsilniejszych składów i szczególnie po stronie Chile widoczny był brak takich piłkarzy, jak Alexis Sanchez, Gary Medel, czy Arturo Vidal. Mecz od początku toczył się w spokojnym tempie i trudno było doszukać się składnych akcji, tym bardziej zakończonych strzałem na bramkę. Na bardziej zdeterminowanych wyglądali Peruwiańczycy, którym tylko zwycięstwo gwarantowało wyprzedzenie Chile w tabeli. Podopieczni Sergio Markariána próbowali indywidualnymi akcjami rozmontować defensywę rywali, lecz nie przynosiło to skutku. Podobnie, jak pressing, który nie robił na "La Roja" większego wrażenia. Choć optyczną i statystyczną przewagę mieli Peruwiańczycy, to piłkarze Marcelo Bielsy cały czas kontrolowali przebieg spotkania i od czasu do czasu groźnie kontrowali. Do przerwy obyło się jednak bez bramek i choć obie strony strony stworzyły sobie po jednej dogodnej sytuacji, to żadnej z nich nie udało się skierować piłki do siatki. Zarówno Paredes, jak Ballón z Peru mieli problemy z wykończeniem akcji.

Prawdziwe emocje miały miejsce w drugiej połowie, a dokładnie w 60 minucie. Chociaż pewnie nie takich wydarzeń oczekiwali kibice zgromadzeni na stadionie. Wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Alexis Sanchez został brutalnie sfaulowany, co doprowadziło do spięć na boisku, w efekcie czego doszło do przepychanek, które poskutkowały czerwonymi kartkami dla piłkarza Chile, Beausejoura i jego rywala, Carmona. Obraz gry nie uległ jednak zmianie i w dalszym ciągu kończyło się na wymianie ciosów. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem nadeszła ostatnia minuta meczu. Wtedy to Chile wykonywało rzut rożny, a piłkę do własnej bramki skierował André Carrillo. Peru miało jeszcze okazję do wyrównania, jednak bramkarskim kunsztem popisał się bramkarz, Miguel Pinto, który obronił strzał z przewrotki jedno z peruwiańskich piłkarzy. Tym samym Chile wygrało grupę C, a Peru, wobec zwycięstwa Urugwaju zajęło trzecie miejsce, które i tak zagwarantowało mu miejsce w ćwierćfinale.

BOHATEROWIE MECZU:

Chiroque - przez cały mecz stwarzał największe zagrożenie pod bramką Chile. Szybki i błyskotiliwy napastnik był trudny do upilnowania dla obrońców rywali i chociaż nie zdołał strzelić bramki, to zdecydowanie wyróżnił się na tle pozostałych piłkarzy.

ANTYBOHATEROWIE MECZU:

Andre Carrillo - ciężko wskazać piłkarza, który mógłby pretendować do tego tytułu, stąd też ze względu na samobójczą bramkę, wybór padł właśnie na pomocnika Peru. Chociaż na boisku pojawił się dopiero w 76 minucie, to jego niefortunna interwencja z końcówki meczu zdecyowała o losach meczu...

W drugim spotkaniu grupy C Urugwaj podejmował osłabiony brakami kadrowymi Meksyk. Jeden z faworytów do końcowego zwycięstwa musiał wygrać to spotkanie, by być pewnym gry w ćwierćfinale. Diego Forlan i spółka nie zawiedli, kontrolując mecz od pierwszej do ostatniej minuty. Jedyna bramka w tym spotkaniu padła już w czternastej minucie, a jej autorem był Alvaro Pereira. Boczny obrońca odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym i nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Po tej bramce Urugwaj do końca spotkania starał się podwyżyszyć prowadzenie, lecz za każdym razem albo brakowało skutecznego wykończenia akcji albo świetną interwencją popisywał się bramkarz Meksyku, Michel. W meczu nie brakowało także kontrowersji, za jaką bez wątpienia można uznać niesłusznie odgwizdanego spalonego przy bramce dla Meksyku. Uruguwaj wygrał, choć skromnie, to w pełni zasłużenie, 1:0, zajmując tym samym drugie miejsce w tabeli. W ćwierćfinale piłkarze Urugwaju zmierzą się z Argentyną.

BOHATEROWIE MECZU: Alvaro Pereira - obrońcę rozlicza się przede wszystkim za grę defensywną, ale strzelona bramka zawsze podnosi jego meczową ocenę. Tak właśnie było w przypadku Pereiry, którego gol przesądził o losach spotkania. I chociaż Urugwaj stworzył sobie kilka dogodnych sytuacji, to defensor FC Porto pokazał napastnikom, jak wykorzystuje się bramkowe okazje.

ANTYBOHATEROWIE MECZU: Giovanni dos Santos - chyba największa gwiazda w osłabionej kadrze Meksyku i chyba największe rozczarowanie tego meczu. Kompletnie niewidoczny i odcięty od podań, a gdy już miał piłkę przy nodze, z łatwością ją tracił. Niedziwne, że po pierwszej połowie opuścił boisko.



W grupie B największe emocje budził pojedynek Brazylii z Ekwadorem. I nie dlatego, że kibice mogli spodziewać się pięknego widowiska, a dlatego, że "Canarinhos" wciaż nie byli pewni awansu do 1/4 finału. Z kolei w drugim zaplanowanym na ten dzień spotkaniu Wenezuela podejmowała Paragwaj. Z pewnością sporo obserwatorów Copa America było ciekawych, czy Wenezuelczycy potwierdzą swoją dotychczasową, nad wyraz dobrą dyspozycję. Z kolei swoje do udowodnienia mieli Paragwajczycy, którzy zaraz po Bralijczykach byli głównymi faworytami do awansu, a podobnie jak Mistrzowie Świata z 2002 roku nie zachwycali. Koniec końców, obyło się bez niespodzianek. Brazylia, w dobrym stylu, pokonała Ekwador, a w meczu Wenezuela - Chile padł remis, który zapewnił awans obu ekipom. Zadowoleni powinni być kibice, którzy wreszcie obejrzeli bramki, których w tegorocznej edycji Copa America nie było do tej pory za wiele.

Wenezuela przystąpiła do starcia z Paragwajem z jedną strzeloną bramką, nie mając na koncie ani jednej straconej. Zapowiadał się kolejny nudny mecz, o losach którego zadecydować może przypadkowa akcja. Nic bardziej mylnego. Mecz od początku był toczony w szybkim tempie, a pierwszy gol padł już w 5 minucie. Jego autorem był snajper Wenezueli, Rondon. Lider grupy B wcale nie zamierzał poprzestać na tym wyniku i nie cofnął się do defensywy. Efektem tego była kontaktowa bramka strzelona przez Alcaraza, który wykorzystał fatalne błędy obrony i bramkarza rywali, umieszczając piłkę w siatce strzałem z pięciu metrów. Dalsze ataki z obu stron nie ustawały, lecz do przerwy, żaden z nich nie przyniósł rezultatu. W drugiej połowie obraz gry uległ zmianie. Gra nie była już tak płynna, jak w pierwszej części, a w szeregi obu ekip wdzierał się chaos. Nie pogorszyło to jednak widowiska, o które zadbał w 63 minucie Lucas Barrios. Po dośrodkowaniu piłki z rzutu rożnego, napastnik Dortmundu, przyjął futbolówkę na głowę, zwiódł dwóch rywali i oddał mocny strzał wprost w bramkarza Wenezueli. Ten jednak nie zdołał wybronić uderzenia Paragwajczyka i przyszło mu wyciągać piłkę z siatki. Pargwajczycy, którzy dobrze wiedzieli, że do awansu wystarczy im remis spuścili nieco z tonu, co nie przeszkodziło im w podwyższeniu wyniku. W 83 minucie dobre dośrodkowanie na krótki słupek strzałem głową na bramkę zamienił Cristian Riveros. Zwycięstwo Paragaju wydawało się już przesądzone. Wydawało. Wenezuelczycy, którzy od początku turnieju zadziwiają wszystkich i tym razem nie dali o sobie zapomnieć. Najpierw kontaktowego gola, w 89 minucie zdobył Miku, a zaraz później, w ostatniej akcji meczu do wyrównania doprowadził Perezo. Co ciekawe, asystę przy jego trafieniu zanotował bramkarz, który pojawił się w polu karnym przy okazji rzutu rożnego. Tym akcentem zakończył się ten porywający mecz, który miejmy nadzieję, jest zapowiedzią prawdziwych emocji, który dotąd na boiskach Argentyny brakowało.

W drugim meczu Brazylia stanęła przed sytuacją, której doświadczyły wcześniej Argentyna i Urugwaj. "Canarinhos", podobnie jak dwie wspomniane reprezentacje, chcąc być pewni awansu, musieli zdobyć trzy punkty. Szkoleniowiec Mano Menezes postawił na niemalże tą samą jedenastkę, która zawiodła w pierwszych dwóch meczach, licząc że jego podopieczni przełamią się i zagrają tak, jak oczekują tego kibice. Fanów Brazylii w po raz pierwszy i nieostatni ucieszył Pato, który w 27 minucie wykorzystał znakomite dośrodkowanie Andre Santosa, kierując piłkę głową do bramki. Ekwadorczycy, którzy tego wieczoru prezentowali się bardzo dobrze, nie zamierzali tanio sprzedać skóry i odpowiedzieli dziesięć minut poźniej trafieniem Felipe Caicedo. Wynik 1:1 utrzymał się do końca pierwszej połowy, co oznaczało, że Brazylijczykom pozostało tylko 45 minut na strzelenie zwycięskiej bramki. Upragniony cel został osiągnięty już pięć minut po wznowieniu gry, a autorem gola był zawodzący dotąd na całej lini Neymar. Jednak i tym razem, mimo nieznacznej przewagi, "Canarinhos" nie potrafili utrzymać prowadzenia, którym po raz drugi cieszyli się zaledwie przez dziesięć minut. Wtedy to, swoją drugą bramkę w tym spotkaniu zdobył Caicedo. Odpowiedź Brazylii była jednak natychmiastowa. Na bramkę strzeżoną przez Elizagę strzelał Neymar, a bramkarz Ekwadoru sparował piłkę wprost pod nogi Pato, który nie miał najmniejszych problemów z umieszczeniem jej w siatce. Brazylijczycy nie pozwolili Ekwadorczykom na kolejne doprowadzenie do remisu i w 71 za sprawą najlepszego zawodnika tego meczu, Neymara, ustalili wynik spotkania na 4:2. Spotkanie, które podobnie jak konfrontacja Wenezueli z Paragwajem, mogło się podobać.
Więcej na temat: COPA AMERICA

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Leicester City dopięło swego! Błyskawiczny powrót do Premier League stał się faktem [OFICJALNIE] Leicester City dopięło swego! Błyskawiczny powrót do Premier League stał się faktem [OFICJALNIE] Albert Rudé nie powstrzymał emocji. Co za reakcja po bramce Wisły Kraków [WIDEO] Albert Rudé nie powstrzymał emocji. Co za reakcja po bramce Wisły Kraków [WIDEO] „Powinni zapakować go w karton z kokardką i wysłać”. Dziennikarz bez ogródek o piłkarzu FC Barcelony „Powinni zapakować go w karton z kokardką i wysłać”. Dziennikarz bez ogródek o piłkarzu FC Barcelony Liverpool wybrał nowego trenera. „Here we go!” Liverpool wybrał nowego trenera. „Here we go!” OFICJALNIE: Bartosz Białkowski odchodzi z klubu OFICJALNIE: Bartosz Białkowski odchodzi z klubu Jan Faberski z bramką dla Ajaksu Amsterdam U-18. Polak pomógł w zwycięstwie z Feyenoordem Rotterdam [WIDEO] Jan Faberski z bramką dla Ajaksu Amsterdam U-18. Polak pomógł w zwycięstwie z Feyenoordem Rotterdam [WIDEO] Dawid Szulczek nie dla tego klubu? „Nie ma żadnych rozmów” Dawid Szulczek nie dla tego klubu? „Nie ma żadnych rozmów”

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy