COPA AMERICA [dzień piętnasty]: "Popis" Brazylii, historyczny sukces Wenezueli

COPA AMERICA [dzień piętnasty]: "Popis" Brazylii, historyczny sukces Wenezueli
Redakcja
Redakcja
Źródło: Transfery.info

Drugi dzień ćwierćfinałów niósł ze sobą pojedynki Brazylii z Paragwajem i Chile z Wenezuelą. Bezsprzecznymi faworytami do awansu byli "Canarinhos" i Chilijczycy, chociaż pojawiały się głosy, które wieszczyły (...)

Drugi dzień ćwierćfinałów niósł ze sobą pojedynki Brazylii z Paragwajem i Chile z Wenezuelą. Bezsprzecznymi faworytami do awansu byli "Canarinhos" i Chilijczycy, chociaż pojawiały się głosy, które wieszczyły kolejny niespodziewany triumf Wenezuelczyków. Jak się później okazało, słusznie, gdyż podopieczni Césara Faríasa, wygrali 2:1 i jako jedyni z grona półfinalistów do zwycięstwa nie potrzebowali ani dogrywki, ani rzutów karnych. Bez tych nie obeszło się jednak w pierwszym meczu, w którym to przez ponad 120 minut żadna ekipa nie potrafiła zdobyć bramki. Kibice musieli więc oglądać festiwal jedenastek, który ze względu na wyczyniających cuda Brazylijczyków, może na trwałe zapisać się do historii, jeżeli nie futbolu, to na pewno Copa America. Piłkarze Mano Menezesa pożegnali się z turniejem, a drugą parę półfinałową stworzą Paragwaj i Wenezuela.

Przed spotkaniem Brazylia - Paragwaj, ludzie szukający sensacji podsycali atmosfę spotkania, snując teorię, że "Canarinhos", podobnie jak Argentyńczycy, mogą sprawić niemiłą niespodziankę i pożegnać się z turniejem już w ćwierćfinale. Piłkarze Brazyli wzięli sobie te słowa do serca, bo już od pierwszych minut rzucili się do ataku, dominując bezsprzecznie na boisku. Głęboko cofnięci Paragwajczycy utrudniali życie obrońcom tytułu, lecz ci stosunkowo łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich. Do przerwy utrzymał się jednak wynik bezbramkowy, a w grze ofensywnej Brazylijczyków wyraźnie brakowało napastnika, który potrafiłby się właściwie ustawić w polu karnym i z zimną krwią wykończyć doskonałą okazję.

Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. "Canarinhos" byli stroną przeważającą, ale nie potrafili udokumentować swojej przewagi bramką. Szans ku temu mieli przynajmniej kilka, ale w sobie tylko wiadomy sposób, marnowali je kolejno: Neymar, Pato i Robinho. Jeżeli już któremuś z nich udało się trafić w światło bramki, to na posterunku stał świetnie dysponowany Villar. Momentami bezradność i nieskuteczność pięciokrotnych mistrzów świata była tak ogromna, że mogła wzbudzać litość i współczucie. Paragwajczycy nie forsowali tempa i z rzadka zagrażali bramce strzeżonej przez Julio Cesara, uptarując swoich szans głównie po stałych fragmentach gry. Żaden z nich nie przyniósł jednak zmiany rezultatu i wobec "wysokiej" formy strzeleckiej jednych z najlepszych napastników świata, do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.

Ta również nie przyniosła większych zmian na boisku, poza tym, że gra obu ekip wyraźnie się zaostrzyła. Poskutkowało to czerwonymi kartkami, dla Lucasa Leivy i Paragawajczyka, Alcaraza, które ujrzeli w 103 minucie. Większa przestrzeń na boisku nie pomogła jednak żadnej ze stron w strzeleniu decydującej bramki i sędzia po 30 miniutach dogrywki zarządził rzuty karne. Konkurs jedenastek zakończył się już po czterech kolejkach, sensacyjnym rezultatem 2:0 dla Paragwajczyków. "Canarinhos" spudłowali wszystkie strzały, a Paragwajczycy, którzy zaledwie dwukrotnie pokonali Julio Cesara, mogli świętować niespodziewany awans.

BOHATEROWIE MECZU:
Justo Villar - mimo, że Brazylijczycy w znacznym stopniu pomogli mu w zachowaniu czystego konta, trzeba przyznać mu, że przez cały mecz nie popełnił ani jednego błędu i w kilku przypadkach popisał się bardzo dobrymi interwencjami. Co prawda w konkursie rzutów karnych nie musiał robić nic nadzwyczajnego oprócz stania na linii bramkowej, to jednak jedyny zmierzający strzał w światło bramki obronił.

ANTYBOHATEROWIE MECZU:
Elano, Andre Santos, Fred - ta trójka, w przeciwieństwie do Thiago Silvy, wykonując rzuty karne nie trafiła nawet w bramkę. To oni potwierdzili w tym meczu nieudolność całej reprezentacji i przypieczętowali odpadnięcie z turnieju, które dzięki ich "fantastycznym" strzałom, stało się jeszcze większą sensacją od wyeliminowania gospodarzy turnieju.

Pato, Robinho, Neymar - za wszystkie zmarnowane sytuacje i za to, że dali wyżej wymienionym kolegom z drużyny okazję do skompromitowania siebie i całej reprezentacji. Ronaldo pewnie palił się ze wstydu, przyglądając się grze przymierzanego na jego następcę, Neymara.



Przed drugim spotkaniem zastanawiano się, czy Wenezuelę stać na sprawienie kolejnej niespodzianki. Zwłaszcza, że Chilijczycy, mimo iż na papierze prezentowali się o niebo lepiej, to w tegorocznej Copa America nie grali nawet w połowie tak dobrze, jak na zeszłorocznych Mistrzostwach Świata. Pierwsza połowa wskazywała na to, że Wenezuelczycy rzeczywiście po raz kolejny mogą zaskoczyć wszystkich. Od początku spotkania atakowali może nie częściej, ale dużo groźniej od rywali i w 34 minucie wyszli na prowadzenie. Dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego wykorzystał Oswaldo Vizcarrondo. Podrażniło to ambicje Chilijczyków, którzy rzuli się do zdecydowanych ataków, jednak przed przerwą nie zdążyli zmienić rezultatu.

Druga część spotkania to kontynuuacja ataków podopiecznych Marcelo Bielsy. Chilijczycy dwukrotnie byli bliscy wyrównania, jednak strzały Humberto Suazo i Jorge Valdivii wylądowały na poprzeczce. Zła passa przełamana została w końcu w 69 minucie, kiedy to silnym uderzeniem popisał się Suazo i piłka ponownie uderzając w poprzeczkę, tym razem znalazła drogę do siatki. To zachęciło cofniętych od dłuższego czasu Wenezuelczyków do śmielszych ataków i już dziesięć minut później, po błędzie Claudio Bravo, drugą i jak się później okazało zwycieską bramkę, zdobył wnuczek polskiego emigranta, Gabriel Cichero. Chilijczycy, na domiar złego, od 84 minuty musieli grać w dziesiątkę, po tym jak Gary Medel ujrzał drugą żółtą kartkę. To ostatecznie przekreśliło szanse "La Roja" na odrobienie strat. Wynik nie uległ już zmianie, a jedynym wydarzeniem wartym odnotowania była jeszcze jedna czerwona kartka, tym razem dla Wenezuelczyka, którą w doliczonym czasie gry ujrzał Tomas Rincon. Tym samym Wenezuela, po raz pierwszy w historii swoich występów w Copa America, awansowała do półfinału, gdzie przyjdzie jej się zmierzyć z Paragwajem.

BOHATEROWIE MECZU:
Humberto Suazo - chociaż jego reprezentacja odpadła z turnieju, to napastnik z pewnością nie może się wstydzić swojego występu. Od pierwszej do ostatniej minuty był największą zmorą obrońców Wenezueli i przy odrobinie szczęścia mógł zakończyć ten mecz z więcej niż jedną bramką na koncie.

ANTYBOHATEROWIE MECZU:
Claudio Bravo - przez cały mecz nie miał wiele pracy, a mimo to puścił dwa gole. O ile przy pierwszej bramce nie można mieć do niego większych pretensji, o tyle przy drugiej powinien złapać piłkę, a nie wybijać ją wprost pod nogi Cichero.
Więcej na temat: COPA AMERICA

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Wychowanek Lecha Poznań w Widzewie Łódź [OFICJALNIE] Wychowanek Lecha Poznań w Widzewie Łódź [OFICJALNIE] Występował w Premier League i LaLidze, zasilił pierwszoligowca. Hitowy transfer na zapleczu Ekstraklasy [OFICJALNIE] Występował w Premier League i LaLidze, zasilił pierwszoligowca. Hitowy transfer na zapleczu Ekstraklasy [OFICJALNIE] Dawid Szulczek: To jedyny klub, z którym rozmawiałem Dawid Szulczek: To jedyny klub, z którym rozmawiałem Xabi Alonso zdecydował. Jeszcze dziś konferencja prasowa Xabi Alonso zdecydował. Jeszcze dziś konferencja prasowa L'Equipe: Reprezentacja Polski zainteresowana znanym selekcjonerem L'Equipe: Reprezentacja Polski zainteresowana znanym selekcjonerem Robert Lewandowski za 500 tysięcy euro?! Znany klub przegapił życiową okazję Robert Lewandowski za 500 tysięcy euro?! Znany klub przegapił życiową okazję „Erik Expósito był jedną nogą w nowym klubie” „Erik Expósito był jedną nogą w nowym klubie”

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy