Czesław Michniewicz personalnie atakuje dziennikarzy: Co on pie*doli

2022-03-30 10:10:13; Aktualizacja: 2 lata temu
Czesław Michniewicz personalnie atakuje dziennikarzy: Co on pie*doli Fot. Rafal Oleksiewicz / PressFocus
Karol Brandt
Karol Brandt Źródło: Kanał Sportowy

Czesław Michniewicz, selekcjoner reprezentacji Polski, zadzwonił po meczu ze Szwecją do programu „Hejt Park”. W trakcie rozmowy nie zabrało szczerych wypowiedzi na temat tego, co uważa on o krytykujących go dziennikarzach.

Po odejściu Paulo Sousy w mediach przewijało się mnóstwo nazwisk, ale na samym końcu pozostało tylko dwóch kandydatów na nowego selekcjonera. Byli to Adam Nawałka i Czesław Michniewicz. Finalnie Cezary Kulesza postawił na tego drugiego.

Z perspektywy czasu prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej przynajmniej w tym momencie na pewno nie żałuje swojej decyzji. Pierwszy cel został bowiem zrealizowany - Polska zagra na mundialu w Katarze.

Mimo awansu, po zakończeniu spotkania ze Szwecją szkoleniowiec musiał tłumaczyć się ze swoich decyzji. Szczególnie mocno zabolały go insynuacje Jacka Kurowskiego dotyczące tego, że piłkarze do ostatniej chwili nie znali ustawienia na starcie barażowe. To było pokłosiem wywiadu Wojciecha Szczęsnego.

– Bzdura, nieprawda. Od trzech dni trenowaliśmy w tym ustawieniu. Nie wiem, kto panu tak powiedział. Kolejny raz szukacie afery tam, gdzie jej nie ma – oświadczył.

– Nie było żadnego zaskoczenia – dodał.

Gdy, jak się wydawało, emocje już opadły, Michniewicz porozmawiał z prowadzącymi „Hejt Park”, programie transmitowanym na żywo na Kanale Sportowym. Selekcjoner otwarcie powiedział, co mu się nie podoba w postawie dziennikarzy.

Ja rozumiem, że ktoś może być negatywnie nastawiony do mnie jako człowieka. Wiadomo, grupa zgredów, że tak powiem: Tuzimek i ta ekipa: Kołodziejczyk, czy ten Kurowski cały, Stefan „mokra koszulka, spocona” [Szczepłek – red.], mogą oceniać mnie na różne sposoby. Tylko oceniaj mnie sportowo, nie jako człowieka, bo nie masz do tego prawa. Bo sam leżałeś w krzakach pod redakcją pobity przez zdradzonego męża. My wygrywamy bardzo trudny mecz, a on mówi, że zawodnicy nie wiedzieli, w jakim systemie zagramy. No co on pie*doli za głupoty! – oznajmił.

Na wywód trenera entuzjastycznie zareagował Wojciech Kowalczyk, który porównał go do Luisa Enrique w reprezentacji Hiszpanii.

– Brawo Czesiu! – krzyknął były reprezentant Polski.

Przedtem opiekun naszej kadry podsumował mecz.

– Łzy? Miałem przed sobą całe życie. Przypomniało mi, skąd wyszedłem i dokąd doszedłem. Taka refleksja. Nie miałem siły się cieszyć. Chciałem zobaczyć, jak inni się cieszą. Patrzyłem z perspektywy na sztab, na drużynę, na kibiców, jak to przeżywają. Piękne chwile – rozpoczął.

– Jakoś romantycznie cofnąłem się do początków. Zaczynałem pracę jako zawodnik, później trener, i ile to wysiłku mnie kosztowało, żeby być w tym miejscu, w którym dzisiaj byłem właśnie koło 23 – wyznał.

– Byłem zły, że Janek Bednarek nie strzelił na 3:0, żeby zamknąć mecz – dodał.

Newralgicznym momentem zawodów był faul Jacka Góralskiego, po którym otrzymał żółtą kartkę, ale mógł również dobrze wylecieć z boiska.

– Umówiliśmy się z Góralskim tak: „Góral, grasz, ale jak dostaniesz żółtą kartkę, to pięć minut i cię zmieniam”. W 38. minucie Góral dostał żółtą kartę. Zawołałem go i powiedziałem: „Nie zdążę cię zmienić do przerwy”. Grasz do przerwy, zostało siedem minut, ale nie możesz nikogo dotknąć, a Góral mówi: „Trenerze, musimy podostrzyć. Musimy zacząć im wpie*dalać!”. No i im… wpie*doliliśmy – przyznał.

– Karol Świderski? Ja mu wierzę. On nie mógł by tu grać. To jest szczery, fajny chłopak – nawiązał w ten sposób do absencji napastnika i nieoczekiwanego późniejszego występu w klubie.

W piątek odbędzie się losowanie grup i wtedy też Polska pozna rywali.