Czesław Michniewicz: To bzdura i nieprawda. Od trzech dni trenowaliśmy w tym ustawieniu

2022-03-30 00:10:47; Aktualizacja: 2 lata temu
Czesław Michniewicz: To bzdura i nieprawda. Od trzech dni trenowaliśmy w tym ustawieniu Fot. FotoPyK
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: TVP Sport | Łączy Nas Piłka

Selekcjoner Czesław Michniewicz poprowadził reprezentację Polski do zwycięstwa w meczu barażowym ze Szwecją (2:0) i tym samym wywalczenia awansu na Mistrzostwa Świata.

„Biało-Czerwoni” przeżyli w minionych miesiącach olbrzymią falę zawirowań, która została zapoczątkowana przez odejście Paulo Sousy, zatrudnienie w jego miejsce Czesława Michniewicza, wykluczenie Rosji z rywalizacji o mundial i na koniec problemy zdrowotne poszczególnych piłkarzy.

Mimo to nasza reprezentacja pokonała wszelkie kłody rzucane jej pod nogi i po solidnym występie pokonała Szwecję na Stadionie Śląskim w Chorzowie po bramkach Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego.

Wzruszenia nie ukrywał 52-letni selekcjoner, który po końcowym gwizdku arbitra zalał się łzami na ławce rezerwowych przed rozpoczęciem świętowania awansu z drużyną.

- Troszeczkę się wzruszyłem. Towarzyszyło mi dużo emocji przez całą otoczkę, rangę tego spotkania i to, że udało nam się osiągnąć zamierzony cel. Nie było nam łatwo grać ze Szwecją i te łzy gdzieś przyszły - zaczął Michniewicz rozmowę z Jackiem Kurowskim w TVP Sport.

- To nie był tylko mój mecz - Michniewicz kontra Szwecja - tylko cała Polska chciała go wygrać. Tutaj mówienie o tym, że tylko ja tego chciałem i to był dla mnie test, jest nie na miejscu. Całe napięcie rozkładało się na 38 milionów mieszkańców i tak to odczuwaliśmy. Powtarzałem też chłopakom, żebyśmy się skoncentrowali na grze, żeby nas te 38 milionów ludzi nie przytłoczyło. I tak to wyglądało przez większą część pojedynku - kontynuował selekcjoner, który następnie nie zgodził się z stwierdzeniem wspomnianego dziennikarza, że zawodnicy byli zaskoczeni doborem składu oraz taktyką na to starcie

- To bzdura i nieprawda. Od trzech dni trenowaliśmy w tym ustawieniu, w którym dziś zagraliśmy. Nie wiem, kto panu takie rzeczy powiedział, Kolejny raz szukacie afery tam, gdzie jej nie ma. Nie było żadnego zaskoczenia. Pamiętam dokładnie naszą pierwszą rozmowę i powiedziałem wtedy, że jestem optymistą. Pan próbował mi wmówić, że na jakiej podstawie i szukał różnych rzeczy, aby go zdjąć z mojej twarzy, a ja dalej nim jestem i bardzo się cieszę, że wbrew wielu ludziom, między innymi panu i innym kolegom, udało mi się zbudować drużynę na awans, pamiętając o tym, co było pisane wcześniej przez dziennikarzy. Ja to pamiętam i ta zadra zostanie we mnie na długo - stwierdził stanowczo opiekun „Biało-Czerwonych”.

Następnie 52-latek przeszedł do oceny samego przebiegu spotkania i podkreślił, że prowadzonej przez niego drużynie udało się przetrwać najtrudniejsze chwile w pierwszej połowie. Z kolei to pozwoliło w drugiej powrócić do realizacji założonego planu w postaci pokonania Szwecji i wywalczenia awansu na mundial.

- Myślę, że ten moment, kiedy straciliśmy rytm był najtrudniejszy. Miało to miejsce po stracie piłki przez Bielika, ale Wojtek fantastycznie nas uratował. Potem poprosiłem jeszcze Jacka po kartce, żeby absolutnie nie ryzykował. Dzięki temu zrobiliśmy w przerwie zmianę. Na boisko wszedł Krychowiak, który nie był gotowy na cały mecz. Dał nam to, czego oczekiwaliśmy. Wprowadził dużo spokoju i miał udział przy bramce - powiedział Michniewicz, który wrócił na koniec do swojego wzruszenia i chwil tuż po ostatnim gwizdku sędziego.

- Ucałowałem ziemię po meczu, bo mam świadomość, ile trudności musiałem przejść, bo dojść do miejsca, w którym się znalazłem, od małego chłopca. Jestem w tym miejscu, w którym cała Polska nam kibicuje. To najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Dziesiątki, setki tygodni poświęciłem na samorozwój, bo żeby zrobić analizy, trzeba posiadać wiedzę. Jako młody człowiek zainwestowałem w siebie. Poszedłem na studia dzienne, jeździłem na staże, wyjazdy, praca z reprezentacją U-21 bardzo mnie rozwinęła. Dziękuję PZPN-owi, że pozwolił mi uciec z tej ligowej młócki. Dziś po meczu skojarzył mi się Reksio stemplujący klatki i tak właśnie przeleciało mi dziś życie przed oczami - zakończył selekcjoner.

Potem poruszył te same kwestie na oficjalnej konferencji prasowej, w której nieco szerzej wypowiedział się na temat taktyki oraz problemów, z którymi musiał się mierzyć w trakcie spotkania. Te dotyczyły między innymi kłopotów zdrowotnych Kamila Glika, Bartosza Bereszyńskiego czy Krystiana Bielika. Cała trójka zdołała jednak dotrwać do ostatniego gwizdka sędziego na boisku.