Częstochowa nadal w szoku. Już trzecia porażka Rakowa w tym sezonie

2025-08-07 22:55:01; Aktualizacja: 43 minuty temu
Częstochowa nadal w szoku. Już trzecia porażka Rakowa w tym sezonie Fot. PressFocus
Piotr Różalski
Piotr Różalski Źródło: Transfery.info

Tym razem nie był to szczęśliwy czwartek dla wszystkich polskich drużyn uczestniczących w europejskich pucharach. Los Legii Warszawa podzielił Raków Częstochowa, który poległ na własnym boisku z Maccabi Hajfa 0:1 w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Konferencji.

O ile w poprzednim etapie wszystkie ekipy z Ekstraklasy jak jeden mąż pchały Polskę w rankingu UEFA, tak tym razem nastąpiła zupełna odwrotność – za wyjątkiem Jagiellonii Białystok, która wywalczyła skromną zaliczkę w Danii z Silkeborgiem.

Lech Poznań, Legia Warszawa i jednak również Raków Częstochowa znalazły się po stronie poległych przed rewanżem, jednak to w przypadku „Medalików” szanse na odrobienie strat z nawiązką są największe.

Przed pierwszym gwizdkiem dowiedzieliśmy się, że gospodarze wyjdą na mecz poważnie osłabieni brakiem Jonatana Brauta Brunesa. Trener Marek Papszun poinformował, że kuzynowi Erlinga Brauta Haalanda doskwiera uraz mięśniowy – ponoć niegroźny. Napastnik obejrzał mecz z wysokości trybun.

Z góry trzeba przyznać, że absencję 25-latka dało się odczuć. Choć optycznie Raków w pierwszej połowie wyraźnie przeważał, zawsze brakowało kogoś w polu karnym do skutecznego wykończenia akcji. Zawodnikiem najczęściej oddającym strzały okazał się Fran Tudor. W pierwszym kwadransie jego uderzenie w polu karnym zostało jednak skutecznie zablokowane. Później wahadłowy sam mógł asystować, jednak do zgrywanej piłki po świetnym miękkim dośrodkowaniu Oskara Repki ani Patryk Makuch, ani Michael Ameyaw spóźnili się z reakcją przy finalizacji.

Potem do sytuacji sam na sam wychodził Tomasz Pieńko po następnym znakomitym prostopadłym zagraniu byłego piłkarza GKS-u Katowice, ale w ostatniej chwili ofensywny pomocnik został powstrzymany przez defensora.

W pierwszej odsłonie Kacper Trelowski musiał interweniować tylko raz, powstrzymując Ethane'a Azoulaya. Niestety, bramkarzowi nie udało się powstrzymać pomocnika Maccabi w 61. minucie. Odwrócony plecami do obrońców trzykrotny reprezentant Izraela oddał sprytny strzał, po którym piłka przebiła się w gąszczu luk i wylądowała w siatce.

Goście czuli, że mają to, czego chcieli i próbowali zrobić wszystko, aby nie wypuścić skromnego prowadzenia z rąk.

Do końcowego gwizdka Rakowowi sporadycznie udawało się przedostać w „szesnastkę” rywala, a jeżeli już to po stałych fragmentach. Dwukrotnie z dystansu golkipera Maccabi próbował pokonać Peter Barath, lecz raz futbolówka po rykoszecie wylądowała na poprzeczce, a później miała miejsce skuteczna obrona Heorhija Ermakova.

Jeszcze przed stratą bramki do uderzenia z główki doszedł Repka, lecz był on na tyle słaby, że nie był w stanie zaskoczyć bramkarza. W doliczonym czasie rezerwowy Jesús Díaz uderzył jeszcze po koźle, ale niecelnie.

To było szóste oficjalne spotkanie częstochowian. Przed sezonem mało kto przypuszczał, że będą mieli na koncie już trzy porażki. Wcześniejsze odnieśli na tle Wisły Płock i w miniony weekend z Radomiakiem Radom.

Rewanż zaplanowano 14 sierpnia w Debreczynie. Teren neutralny na Węgrzech został wytypowany z konieczności przez trwający konflikt zbrojny w Izraelu.