Dwa lata temu wyeliminował Raków Częstochowa, teraz został królem strzelców EURO 2024

2024-07-16 00:00:44; Aktualizacja: 6 godzin temu
Dwa lata temu wyeliminował Raków Częstochowa, teraz został królem strzelców EURO 2024 Fot. ANP/SIPA USA/PressFocus
Norbert Niebudek
Norbert Niebudek Źródło: Transfery.info

Ivan Schranz był jedną z czołowych postaci reprezentacji Słowacji podczas tegorocznych Mistrzostw Europy. 30-latek został najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu, uzyskując miano króla strzelców turnieju. To wszystko dwa lata po tym, jak wyeliminował Raków Częstochowa z rozgrywek w Lidze Konferencji.

Reprezentacja Słowacji sprawiła niemałą niespodziankę, meldując się w fazie pucharowej EURO 2024. Zespół dowodzony przez Francesco Calzonę zainaugurował imprezę sensacyjnym zwycięstwem nad faworyzowaną Belgią, po czym uległ Ukrainie, a także podzielił się punktami z Rumunią.

Przygoda naszych południowych sąsiadów z tegorocznymi mistrzostwami Starego Kontynentu zakończyła się dopiero na etapie 1/8 finału, gdzie w niebywałych okolicznościach zostali wyrzuceni z turnieju przez Anglików, którzy gola doprowadzającego do dogrywki strzelili w piątej minucie doliczonego czasu gry drugiej połowy. Nie mówiąc nawet o sposobie, w jaki tego dokonali.

Wydawało się, że tamtego wieczoru bohaterem Słowaków zostanie Ivan Schranz. 30-latek trafiał do siatki już w 25. minucie konfrontacji, zdobywając tym samym swoją trzecią bramkę na minionym europejskim czempionacie. Jak się później okazało, ten dorobek pozwolił mu na znalezienie się wśród sześciu najskuteczniejszych graczy, zyskując miano jednego z królów strzelców EURO 2024.

Napastnik na co dzień występujący w Slavii Praga stanął w jednym rzędzie z takimi piłkarzami, jak Dani Olmo, Cody Gakpo, Harry Kane czy Jamal Musiala. Stawkę uzupełnia inny „czarny koń”, Georges Mikautadze, który występami w narodowych barwach zapracował sobie prawdopodobnie na głośny letni transfer.

Dla grającego w zespole siedmiokrotnego mistrza Czech snajpera jest to z pewnością ogromne wyróżnienie. A przecież niespełna dwa lata temu pozbawiał Raków Częstochowa marzeń o grze w europejskich pucharach.

„Medaliki” mierzyły się ze Slavią Praga w ostatniej rundzie kwalifikacji do rozgrywek Ligi Konferencji. W pierwszym spotkaniu, na stadionie przy ulicy Limanowskiego, ówczesny wicemistrz Polski zanotował jednobramkową zaliczkę, wygrywając 2:1.

W rewanżu ekipa dowodzona przez Marka Papszuna przez długi czas odpierała napór dążących do wyrównania stanu dwumeczu graczy czeskiej drużyny. W końcu częstochowski mur przełamał Moses Usor, któremu asystował Ivan Schranz.

Slavia doprowadziła do dogrywki, w której przechyliła ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją stronę w doliczonym czasie gry, kiedy Vladana Kovačevicia strzałem głową pokonał nie kto inny, jak Ivan Schranz. Słowak wprawił w ekstazę publiczność zasiadającą tamtego dnia na Fortuna Arena, zapewniając swojej drużynie awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy i pozbawiając tym samym marzeń o występach na międzynarodowej scenie Raków Częstochowa.