Kapitan „Czerwonych Diabłów” na przestrzeni dwóch tygodni mocno się otworzył przed opinią publiczną. Zaczęło się od wyznania, że nawet nie liczył na to, iż będzie w stanie skutecznie zastąpić Cristiano Ronaldo w Realu Madryt.
– To wygląda zupełnie inaczej. Nie jestem Cristiano Ronaldo. Ronaldo strzela 60 czy 70 goli w sezonie, ja strzelam 60 czy 70 przez siedem, może osiem lat. Różnimy się od siebie. Dla przykładu: ja nigdy nie wyskoczę tak wysoko nad obrońcę do główki. Tylko to sobie wyobraź... Ale nie dołączyłem do Realu z takim zamysłem, że muszę być tu nowym Cristiano Ronaldo. Muszę być tylko sobą – oświadczył w rozmowie z „Het Nieuwsblad”.
Teraz atakujący pojawił się na konferencji prasowej przed meczem Belgów z Finami. Przy okazji tego spotkania z dziennikarzami oświadczył, iż jest świadomy tego, że po tak wielu problemach zdrowotnych być może nic nie będzie wyglądało tak jak dawniej.
– Nigdy nie wątpiłem w swoje umiejętności. Mogę przesądzać o wynikach spotkań, gdy jestem w formie, ale muszę być w pełni sprawny. Miałem trzy razy uszkodzoną kostkę. Ona nigdy nie będzie taka sama jak przedtem, 10 lat temu, gdy zaczynałem karierę. Takie jest życie i nauczyłem się sobie z tym radzić – zdradził.
– Muszę zaakceptować fakt, że rywale czasami celują w moją kostkę. Po prostu muszę przewidywać ich ruchy, aby tego uniknąć. W każdym razie nigdy nie myślę o tym, co może się wydarzyć w meczu. Moja gra opiera się robieniu trudności rywalom. Jeśli będę za dużo myślał, nie wykonam tricków, do których przyzwyczaiłem. Staram się więc cieszyć minutami na boisku – dodał.
Jednocześnie 30-latek zaznaczył, że chce nadal stopniowo zwiększać obciążenie dla tak narażonej na urazy kostki.
– Plan był taki, że będę w pełni sprawny przed meczem 1/8 finału. Jeszcze tam nie dotarliśmy, ale ja czuję się gotowy do rozpoczęcia meczu w podstawowym składzie. Nie sądzę, że wytrzymam 90 minut, ale zobaczymy, jak będą się czuły moje nogi. W poprzednim sezonie było mało tygodni, w których nie odczuwałbym bólu, ale z reprezentacją na razie idzie mi dobrze. Postaram się zagrać jak najdłużej. Jeśli będzie to 50 minut, to w porządku, ale jeśli uzbiera się ich 60 lub 70, to jeszcze lepiej. Wolę zagrać 70 dobrych minut niż 90 przeciętnych – zauważył.
Belgia to jeden z faworytów do wygrania całego turnieju. Hazard nie ukrywa swoich wysokich ambicji.
– Jeśli dotrzemy do finału i przegramy, będę głęboko rozczarowany. Jeśli zagram w kolejnym dużym turnieju, ale odpadniemy w półfinale, to również będzie to dla mnie porażka. Chcę grać dobrze, strzelać gole i pomóc mojej drużynie w wygrywaniu wszystkiego, co jest do wygrania. Tylko wtedy będę w pełni zadowolony – stwierdził.
Mecz z Finlandią rozpocznie się o godzinie 21:00. Gracz Realu Madryt startuje w podstawowym składzie.