FC Barcelona żegna Messiego. Konferencja prasowa Joana Laporty

2021-08-06 12:18:51; Aktualizacja: 3 lata temu
FC Barcelona żegna Messiego. Konferencja prasowa Joana Laporty Fot. FC Barcelona
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: FC Barcelona

Prezydent FC Barcelony odpowiedział na pytania dziennikarzy na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w związku z odejściem Lionela Messiego.

W czwartek nastąpiło to, czego kibice FC Barcelony nigdy nie chcieli doświadczyć. Lionel Messi, mimo osiągniętego porozumienia w kwestii kontraktu, nie mógł go przedłużyć, a wszystko przez przepisy związane z czapką płacową LaLigi oraz Finansowym Fair Play.

Trudne okoliczności wzbudzają wiele pytań, a na część z nich postanowił osobiście odpowiedzieć Joan Laporta. Prezydent przez długi czas zapewniał, że porozumienie uda się osiągnąć, lecz nawet to okazało się niewystarczające.

- Zwołaliśmy tę konferencję, żeby wyjaśnić sytuację porozumienia z Lionelem Messim. Nie ukrywam, że sytuacja, w której się znaleźliśmy, jest fatalna - stwierdził otwarcie Laporta na wstępie.

- Wydatki na pensje pokrywałyby 110 procent przychodów klubu, nie mamy absolutnie żadnego marginesu, jeśli chodzi o płace. Przepisy hiszpańskiej LaLigi oraz Finansowe Fair Play mówią jasno - nie mamy żadnych możliwości. Wiedzieliśmy o tym, kiedy obejmowaliśmy klub. Później okazało się jednak, że liczby są znacznie gorsze od tych, które nam przedstawiono.

- Straty są znacznie większe, niż oczekiwaliśmy. Aktualne kontrakty pochłaniają wielkie koszty, nie mamy przestrzeni, by cokolwiek z tym zrobić. Przepisy LaLigi nie dotyczą jednak samych kwot, właśnie dlatego nie mogliśmy zmieścić kontraktu Messiego.

Jedną z opcji, by Messi został na Camp Nou, było oddanie 10 procent praw do LaLigi funduszowi inwestycyjnemu CVC. Laporta twierdzi jednak, że taka decyzja byłaby szkodliwa dla klubu nawet długo po zakończeniu kariery przez Argentyńczyka. 

- Gdybyśmy próbowali zmieścić ten kontrakt, mogłoby to nieść swoje konsekwencje przez następnych 50 lat. Klub ma ponad 100 lat, nie moglibyśmy tego zrobić. Barcelona to więcej niż klub, jest większa nawet od największego piłkarza w historii, któremu jesteśmy bardzo wdzięczni za wszystko, co dla nas zrobił. Chcę, żeby było jasne, że nasza decyzja to obiektywne spojrzenie na obecną sytuację klubu. Podpisanie umowy z Messim byłoby dla nas zbyt ryzykowne.

- Leo chciał zostać w Barcelonie, my chcieliśmy, żeby został. To był pierwszy krok do naszych rozmów, to było kluczowe, że chciał związać się z nami na dłużej. Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w negocjacjach. On jest najlepszym piłkarzem na świecie, a to wiąże się z odpowiednią ofertą. Doszliśmy jednak do momentu, kiedy musieliśmy spojrzeć na wszystko na chłodno. Według LaLiga musimy mieć większy margines finansowy, ale to już stoi po naszej stronie. Lionel kocha Barcelonę i jest mi przykro, że tak się stało, ale wierzę, że zrobiliśmy wszystko dla dobra klubu.

- W trakcie rozmów wiedzieliśmy, że ma oferty z innych klubów, ciążył na nas również deadline, zbliża się przecież start ligi. W ciągu dwóch miesięcy przeszliśmy przez różne etapy. Pierwsze porozumienie osiągnęliśmy proponując dwa lata umowy, które chcieliśmy spłacać przez pięć lat. Messi chciał pójść nam na rękę. Fair Play by to dopuściło, ale w naszym kraju taka umowa by nie przeszła. Następnie porozumieliśmy się co do pięcioletniego kontraktu. Zawsze myśleliśmy o dwóch latach umowy, by następnie przemyśleć, co dalej. To by było magiczne, gdyby mógł z nami zostać, ale tak po prostu nie mogło się stać.

- Zorientowaliśmy się, że nasze rozwiązania są sprzeczne z przepisami. LaLiga proponowała rozwiązanie z przyszłymi prawami telewizyjnymi, ale nie możemy ryzykować takich decyzji.

- Redukcja pensji u innych piłkarzy? Gdybyśmy wprowadzili do budżetu płacowego 25 milionów euro, na ten moment musielibyśmy się pozbyć 100 milionów. Z niektórymi zawodnikami porozumieliśmy się co do umów, z innymi jeszcze negocjujemy. To trudne rozmowy, wszak mowa o redukcji zarobków. Być może będziemy musieli podjąć inne decyzje, ale niczego nam nie zagwarantują. To wymaga czasu. Gdybyśmy podpisali umowę z Messim, płace wyniosłyby 110 procent naszych przychodów, nie mogliśmy do tego dopuścić.

- Ludzie pytają, w jaki sposób nie możemy zatrzymać Messiego, a sprowadzamy Agüero czy Depaya. Ale to nowi zawodnicy, którzy zaakceptowali konkretne warunki, dostosowane do sytuacji.

- Kolejne transfery? Nie chcę kreować fałszywych nadziei. Te negocjacje mamy już za sobą, a dalsze decyzje wciąż musimy podejmować myśląc o czapce płacowej. Klub jest najważniejszy i nie możemy bazować jedynie na prawach telewizyjnych przez najbliższe 100 lat. Jesteśmy bardzo zmotywowani do dalszego działania, zdajemy sobie sprawę, że wiele się od nas teraz wymaga. Ale jesteśmy gotowi na to wyzwanie. Chcemy, by Barcelona dalej osiągała sukcesy. Wierzę, że era post-Messi będzie również bardzo owocna.

- Obietnice dla kibiców? Nie czuję się odpowiedzialny. Zawsze mówiłem, że zrobimy wszystko, by Messi został. I osiągnęliśmy z nim porozumienie, po prostu nie możemy go sformalizować. Nie chcę przywoływać tu dawnych win, my nawet nie mieliśmy pół roku, by to wszystko naprawić. A okazało się, że było jeszcze gorzej, niż nam zapowiadano. Mówiliśmy, że wszystko idzie w porządku, bo tak było, Messi wszystko nam ułatwiał. Ale zadaliśmy sobie pytanie, czy jesteśmy w stanie znieść ten kontrakt i niestety musieliśmy podjąć trudną decyzję. Teraz mamy pełną wiedzę na temat sytuacji klubu, dlatego łatwiej nam podejmować trudne wybory.

Dziennikarze zapytali Laportę, kiedy zorientował się, że nie uda mu się zatrzymać Messiego.

- Dwa dni temu zorientowaliśmy się, że to wszystko jest niemożliwe. W czwartek porozmawialiśmy o tym z ojcem Messiego i omówiliśmy sytuację. Myśleliśmy, że w międzyczasie zyskamy nieco swobody finansowej, ale niestety okazało się to niemożliwe.

- Jaka jest sytuacja bez Messiego? Pracujemy nad tym. Teraz mamy nieco większy margines, by znajdować różne rozwiązanie. Ale nawet bez niego nie jest on zbyt duży. Tak jak mówiłem, stosunek płac to 1:4. Jeśli chcemy dodać 25 milionów, musimy odjąć 100 milionów. Dzień w dzień byliśmy pod telefonem, rozmawialiśmy z LaLigą, liczyliśmy, że przyjmą naszą propozycję kontraktu. Musimy zaakceptować te decyzje, a ja nie mogę wystawiać klubu na zagrożenie.

- Teraz nie mogę mówić, jaki procent płac mamy na ten moment. Musimy to wszystko ponownie przeliczyć. Ale już teraz jesteśmy ponad naszym limitem płac. LaLiga przecież również chciała, żeby Messi został, to oczywiste. Ale nie mogła zrobić wyjątku tylko dlatego, że to Messi. Nie mogę sprzedać naszych praw telewizyjnych dla jednego kontraktu.

Przy okazji następnego pytania Laporcie podsunięto kartkę z wyliczeniami. Okazało się, że dzięki rezygnacji z przedłużenia umowy z Messim klub wydaje teraz na pensje 95 procent swoich przychodów. Prezydent dodał, że w takim wypadku powinno być możliwe zatwierdzenie umów nowych graczy.

- Messi chciał zostać, więc nie jest teraz szczęśliwy. Rzeczywistości nie da się jednak zmienić. On wie, że zawsze życzę mu jak najlepiej, a Barcelona to jego dom. Zawsze będziemy mu wdzięczni. Ojciec Messiego nigdy nie prosił nas o nic niewyobrażalnego. Tak jak mówiłem wcześniej, osiągnęliśmy porozumienie, którego nie dało się sformalizować. Chciałbym być tutaj z Leo, lubię marzyć, ale rzeczywistość jest inna.

- Mamy wielu utalentowanych zawodników, którzy mają teraz swoją szansę. Musimy uświadomić nowych graczy, że FC Barcelona istnieje od ponad 100 lat, przeszła w swojej historii przez różne ery, a teraz nadszedł ich czas, by zabłysnąć.

- Do końca okna jeszcze wiele czasu, nasz skład nie jest tym ostatecznym. Messi przyjechał do Barcelony na prezentację? Obie strony wiedziały na czym stoją. Podaliśmy sobie ręce, ale my nie mogliśmy przyjąć warunków LaLigi co do porozumienia do spraw wizerunkowych.

Dziennikarze zapytali jeszcze o potencjalne przenosiny Messiego do Paris Saint-Germain, Laporta stwierdził jednak tylko, że chciałby zobaczyć Argentyńczyka wyłącznie w koszulce Barcelony. Nie chciał komentować dalszych wyborów Messiego, życzył mu jedynie powodzenia.