Jakub Kosecki nie daje o sobie zapomnieć. „To leszcze i mentalne zera”
2023-04-25 10:37:31; Aktualizacja: 1 rok temuO Jakubie Koseckim jest ostatnio głośno. Skrzydłowy piątoligowego KTS-u Weszło ma wysokie mniemanie o swoich umiejętnościach, co nie spotkało się z pozytywnym odbiorem internautów. 32-letni skrzydłowy odpowiedział w swoim stylu na krytykę.
Jakub Kosecki najlepsze lata kariery ma za sobą. 32-latek gra obecnie w piątoligowym KTS-ie Weszło, odbijając się wcześniej od Cracovii i drugoligowego Motoru Lublin. Mimo to w ostatnich dniach możliwe, że jest najpopularniejszym piłkarzem w Polsce. Oczywiście, sława ta nie wynika ze spektakularnych sukcesów sportowych.
Skrzydłowy, który sięgnął z Legią Warszawa po trzy tytuły mistrza kraju, w niedawnej rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet” zapewnił, że w ekspresowym czasie stałby się jednym z najlepszych piłkarzy w Ekstraklasie.
- Nie chcę nikogo oceniać, ale daj mi teraz pół roku w takiej Legii Warszawa czy Pogoni Szczecin i jestem jednym z najlepszych skrzydłowych w Ekstraklasie. Mogę się założyć o wszystko, co mam. Jeżeli za 7-8 miesięcy tak nie będzie, oddaję wszystko. Mogę się założyć - oznajmił 32-latek.Popularne
Łatwo się domyślić, że słowa pięciokrotnego reprezentanta kraju nie spotkały się z pozytywnym odbiorem. Kosecki stał się momentalnie obiektem zmasowanej szydery, a jego statystyki meczowe przeanalizowano na wszelkie możliwe sposoby.
W obronie piłkarza KTS-u Weszło stanął jego ojciec, Roman. 57-letni emerytowany napastnik potwierdził narrację syna, podsycając całą sytuację.
- Prawda jest taka, że połowa obcokrajowców, którzy grają obecnie w polskiej lidze, mogłaby Kubie buty czyścić. Uważam jednak, że za łatwo się skreśla niektórych zawodników. Kuba by sobie spokojnie poradził w ekstraklasie. Mówimy o trzykrotnym mistrzu Polski i zawodniku, który pograł trochę w reprezentacji oraz za granicą - narzekał starszy z rodu Koseckich.
Cóż, rodzicielska troska wcale nie pomogła. Jakub mógł się poczuć jednak raźniej, gdyż krytyka przestała dotyczyć tylko niego i przeniosła się również na ojca.
32-latek nie daje o sobie zapomnieć. Na antenie Kanału Sportowego odniósł się do swojej niefortunnej wypowiedzi, podtrzymując swoje zdanie.
- W Ekstraklasie może tylko dwóm skrzydłowym bym mógł czyścić buty. Grosickiemu i Skórasiowi. Poza tym? Wielu skrzydłowych w tej lidze nie ma dryblingu. Powtarzam: dajcie mi pół roku i błyszczę w Ekstraklasie - powtórzył były piłkarz SV Sandhausen czy Adany Demirspor.
Jaką wiadomość „Kosa” ma do przekazania krytykom?
- Są ludzie, jak ich nazywam leszczami, którzy nie mają żadnego zdjęcia, są anonimowi. Dla są mentalnym zerem. Śmiałem się ostatnio z chłopakami. Weź takich pięciu chłopaków, czy może nawet to są kobiety, i zamknij ze mną na pięć miesięcy na bezludnej wyspie. Wróć za miesiąc i będą robić mi masaż - wypalił gwiazdor KTS-u.
- Chciałem grać w Ekstraklasie, sam dzwoniłem po klubach. Byłem świadkiem rozmów trenerów i dyrektorów sportowych, ale niektórzy szkoleniowcy wprost mówili, że boją się mojego ego i tego, że mógłbym rozwalić szatnię. Taki mam jednak sposób na życie i żadna szydera tego nie zmieniła. W pewnym sensie robię to specjalnie, aby pokazać ludziom, ze z hejtem da się żyć. Wychodząc na miasto, nie mam z tym problemu.