Jarosław Królewski ostrzega w sprawie Wisły Kraków. „To się musi skończyć. Problem będzie dużo gorszy”

2024-10-10 09:40:08; Aktualizacja: 1 godzina temu
Jarosław Królewski ostrzega w sprawie Wisły Kraków. „To się musi skończyć. Problem będzie dużo gorszy” Fot. Konrad Swierad / Shutterstock.com
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Goal.pl [YouTube]

Wisła Kraków generuje niezmiennie sporo emocji. Kibice klubu z Reymonta od dłuższego czasu nie są wpuszczani na inne stadiony. Do sprawy tej na kanale Goal.pl odniósł się Jarosław Królewski.

Wisła zaczęła znowu punktować. Prowadzona przez Marcina Jopa ekipa pokonała ostatnio na wyjeździe w dobrym stylu Pogoń Siedlce. Bramek Rafała Mikulca i Ángela Rodado nie mogli jednak oglądać prosto z trybun kibice krakowskiego klubu.

Od dłuższego czasu trwa bojkot wobec sympatyków „Białej Gwiazdy”. Wiele klubów korzysta z przyjętych z zasad i odmawia wstępu przyjezdnym, argumentując to zbyt dużym ryzykiem.

Jak już wiadomo, Wisła nie będzie wspierana podczas starcia w ramach 1/16 finału Pucharu Polski z Siarką Tarnobrzeg. Tym razem jednak oficjalnym powodem jest remont zdewastowanej trybuny.

Jarosław Królewski odniósł się do trwającej od dłuższego czasu sytuacji. Jak zapewnia, brak zdecydowanej interwencji Polskiego Związku Piłki Nożnej może doprowadzić do pogłębienia się problemu.

- Marzyłaby się nam jakaś dodatkowa komisja w tym zakresie. Ma nadzieję, że to się stanie - natychmiast najlepiej. [...] Kibice Wisły jeździli teraz po całej Europie, sezon wcześniej przed bojkotami zachowywali się wzorowo na stadionach. Myślę, że za chwilę będziemy mieli dużo gorszy problem. Myślę, że kibice Wisły będą za chwilę jeździć pod stadiony albo będą się mieszać z tłumami kibiców innych drużyn... To jest większe zagrożenie niż przyjmowanie kibiców w zorganizowanej grupie. To się musi skończyć - powiedział Jarosław Królewski. 

Wisła Kraków nabrała tlenu. Po przejęciu pierwszego zespołu przez Mariusza Jopa wygrała przekonująco dwa spotkania w lidze, dzięki czemu oddaliła się od strefy spadkowej.