John van den Brom nad przepaścią. Sytuacja w jego klubie jest tragiczna...

2024-11-27 10:22:08; Aktualizacja: 2 godziny temu
John van den Brom nad przepaścią. Sytuacja w jego klubie jest tragiczna... Fot. Adam Starszynski / PressFocus
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Transfery.info | gld.nl

John van den Brom po opuszczeniu Lecha Poznań wrócił do Vitesse, z którym osiągał niegdyś dobre wyniki. Od początku było jasne, że Holender porwał się na bardzo trudne zadanie. Wszystko wskazuje na to, że nie zdoła pomóc klubowi z Arnhem. Sytuacja jest tragiczna...

Van den Brom nie dotrwał do końca kadencji w Lechu Poznań. Pod koniec rundy jesiennej poprzedniego sezonu stracił posadę przy Bułgarskiej po tym, jak odpadł bardzo szybko z europejskich pucharów, a następnie tracił dużo punktów w lidze.

58-latek czekał ponad pół roku na powrót do zawodu. W końcu został ogłoszony nowym szkoleniowcem pogrążonego w ogromnym kryzysie Vitesse.

Van den Brom doskonale wiedział, że czeka go bardzo trudne zadanie. Po fatalnej kampanii w Eredivisie ekipa z GelreDome spadłaa do drugiej ligi. Szanse na utrzymanie straciła po odjęciu 18 punktów z uwagi na liczne nieprawidłowości w sprawozdaniach finansowych. Przez pewien moment nie wiadomo było, czy uzyska licencję na rywalizację w niższej lidze.

Vitesse przystąpiło do rywalizacji i przez pewien moment zastanawiano się, czy będzie celowało w błyskawiczny powrót do ekstraklasy. Na ten moment sytuacja jest jednak tragiczna. 

„Żółto-Czarni” na przestrzeni 16 spotkań sięgnęli po dwa zwycięstwa, sześć remisów i osiem porażek. Mieliby zatem na koncie dwanaście punktów, lecz karnie odjęto im sześć „oczek”.

Ekipa z Arnhem zajmuje zatem ostatnie miejsce na zapleczu Eredivisie. W trzech ostatnich meczach przegrała 0:3 z Rodą, 0:6 z Cambur i 0:2 ADO Den Haag. Nie zanosi się zatem, żeby doszło nagle do wielkiej poprawy.

Vitesse stoi na skraju przepaści. Spadek do trzeciej ligi może przesądzić o fatalnym losie zasłużonego klubu. 

- Myślę, że jedyne, co możemy zrobić, to udać się do tych ludzi. Nasi fani są wspaniali, zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Dotarcie tutaj zajęło im dużo czasu. A potem krzyczą: musimy wrócić jutro o siódmej rano Musimy się wspierać, zrobimy to razem. Mogą nam pomóc w tym trudnym okresie - powiedział wyraźnie poruszony John van den Brom.