Argentyńczyk przejął stery nad ekipą ze Stade Vélodrome w marcu ubiegłego roku i dzięki udanemu finiszowi rozgrywek zajął z nią piąte miejsce w tabeli uprawniające do startu w Lidze Europy.
Olympique Marsylia zaprezentowało się w nich poniżej oczekiwań, ale mimo to zachowało szanse na wygranie Ligi Konferencji Europy. Z kolei na krajowym podwórku plasuje się na bardzo dobrej drugiej pozycji w Ligue 1.
Te rezultaty nie zadowalają naturalnie kibiców, władz i samego Jorge Sampaolego, który przyznał otwarcie, że prowadzony przez niego zespół wymaga wzmocnień przed rozpoczęciem kolejnych rozgrywek.
- Równolegle do rozgrywanych meczów pracujemy z władzami i sztabem nad transferami. Rozmawiamy z Davidem Friio (dyrektor techniczny) i Pablo Longorią (prezydent klubu) o przygotowaniach do następnego sezonu i nazwiskach zawodników, którzy wpłyną na poprawę naszego stylu gry. Spodziewamy się odejść, ale najważniejsze jest utrzymanie trzonu drużyny i dodanie do niego trzech lub czterech graczy, którzy mogliby podnieść nasz poziom. Wykonanie pewnych ruchów zależy od tego, czy zakwalifikujemy się do Ligi Mistrzów. Spotkamy się z wkrótce właścicielem, by zaproponować mu nazwiska graczy, których obserwujemy - przyznał 62-letni trener.
OM musi, na mocy zawartych wcześniej umów, dokonać definitywnych wykupów Pau Lópeza z Romy, Mattéo Guendouziego z Arsenalu i Arkadiusza Milika z Napoli. Łączny koszt ich pozyskania będzie opiewał na ponad 30 milionów euro.