Kontrowersyjne słowa prezesa Pogoni: Dlaczego mam płacić trenerowi odszkodowanie po zwolnieniu za fatalną postawę drużyny?
2018-05-04 14:15:28; Aktualizacja: 6 lat temu Fot. Transfery.info
Prezes Pogoni Szczecin, Jarosław Mroczek, udzielił obszernego wywiadu dla portalu „Weszło”. Włodarz „Dumy Pomorza” wypowiedział się w nim na temat zwalniania trenerów.
Przed aktualnym sezonem LOTTO Ekstraklasy Pogoń Szczecin rozstała się z Kazimierzem Moskalem i zatrudniła w jego miejsce Macieja Skorżę. Wydawało się wówczas, że nowy szkoleniowiec „Portowców” jest gwarantem sukcesów i drużyna pod jego wodzą może włączyć się po wielu latach do rywalizacji o udział w europejskich pucharach. Wszystko zakończyło się jednak najgorszym sezonem w najnowszej historii Pogoni Szczecin na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce.
„Duma Pomorza” przez fatalną postawę pod wodzą Macieja Skorży po raz pierwszy od czasu reformy LOTTO Ekstraklasy nie zakwalifikowała się do mistrzowskiej ósemki. Gra poprawiła się dopiero po zatrudnieniu w drużynie Kosty Runjaicia. Dziennikarz „Weszło”, Jakub Białek, zdecydował się zapytać prezesa Pogoni Szczecin, Jarosława Mroczka, o koszt zwolnienia byłego trenera Legii Warszawa czy Wisły Kraków. (CAŁOŚĆ TUTAJ).
- Nie powiem oczywiście o konkretach, ale w historii Pogoni to nie najdroższa zabawa. To pewna wada piłki nożnej. Powiem teraz coś, co nie będzie popularne, zwłaszcza wśród zwalnianych trenerów. Prawie zawsze, gdy rozmawiam z trenerem o kontrakcie, nie ma chęci do dyskusji na temat tego, co się stanie, jak drużyna będzie słabo grała. Chyba raz czy dwa udało nam się zawrzeć umowę, która z góry definiowała, co się stanie w takiej sytuacji. Czyli że od razu mieliśmy dogadane warunki rozstania w momencie, gdy założenia kontraktowe pozwolą się rozstać.
- Wydaje mi się, że to zdrowe podejście. Najlepiej byłoby by obok premii za sukces umieszczać zapisy o sposobie rozwiązywania kontraktu, kiedy drużyna dołuje. Moim zdaniem w takich sytuacjach szkoleniowiec także powinien ponieść część odpowiedzialności kontraktowej. A najczęściej słyszę, że „to trzeba było nie podpisywać, skoro papier jest podpisany – płaćcie!”. Chętnie związałbym się z każdym trenerem na pięć lat, ale gdy pomyślę sobie, że coś poważnego, negatywnego się zdarzy, a on mi powie „za pięć lat to mi nie oddawaj rekompensaty, ale za trzy to już musisz”, to wolę mieć umowę na dwa lata i w razie zwolnienia dyskutować o wypłacie pięciu-sześciu pensji. To złe podejście trenerów, chociaż chyba nienaprawialne. Nie wiem, co można z tym zrobić.
- Dla mnie [kontrakt z trenerem – przyp. red.] może być bardzo długi, byle z góry definiował okoliczności, w których możemy się rozstać. I wtedy po prostu zapłaciłbym trenerowi tyle, na ile się dogadaliśmy i cześć. Dlaczego ja mam płacić odszkodowanie, kiedy trener – choćby w jakiejś części – odpowiada za fatalną postawę drużyny? Tylko dlatego, że ułożyłeś sobie życie ze mną na pięć lat? Tak nie powinno być – powiedział Mroczek.