Kosztował latem grubo ponad 100 milionów, na razie rozczarowuje. „Nie jestem sobą, to wymaga czasu”

2023-12-14 10:57:15; Aktualizacja: 7 miesięcy temu
Kosztował latem grubo ponad 100 milionów, na razie rozczarowuje. „Nie jestem sobą, to wymaga czasu” Fot. Alexandre Brum/Ag. Enquadrar / SPP/SIPA USA/PressFocus
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Telemundo

Chelsea nie szczędzi pieniędzy pod rządami Todda Boehly'ego. Latem do klubu trafił Moisés Caicedo, który na razie w żadnym stopniu nie spełnia oczekiwań. Ekwadorczyk zdaje sobie o tym sprawę.

Chelsea chciała w ekspresowym tempie wyjść z kryzysu, przeprowadzając kolejną rewolucję kadrową. Latem sprowadziła kilkunastu zawodników, w tym Robert Sáncheza, Nicolasa Jacksona, Christophera Nkunku, Cole'a Palmera, Roméo Lavię i przede wszystkim Moisésa Caicedo.

Ekwadorczyk to największy transfer londyńskiego klubu z minionego letniego mercato. Kosztował prawie 116 milionów euro, a kwota może jeszcze wzrosnąć. Brighton & Hove Albion zagwarantowało sobie następne 17,43 miliona euro w formie bonusów.

To z pewnością duże pieniądze jak na kogoś, to wcześniej rozegrał tylko 45 spotkań na poziomie Premier League. 

Krytycy polityki transferowej Chelsea mogą czuć satysfakcję. Caicedo na ten moment zawodzi na Stamford Bridge.

22-latek uzbierał już 17 występach w nowych barwach, ale na ten moment łatwiej przypomnieć sobie jego błędy niż dobre zagrania. Już w debiucie z West Hamem sprokurował on rzut karny, którego na gola zamienił Lucas Paquetá.

Caicedo doskonale zdaje sprawę, że nie rozpoczął najlepiej tej przygody.

- Na razie nie jestem prawdziwym Moisésem, ale jestem pewien, że wrócę i nadal będę odnosił sukcesy. Dam radość kibicom Chelsea. Piłka nożna zawsze niesie ze sobą wzloty i upadki. Teraz myślę, że klub i ja nie przeżywamy dobrego momentu, ale jestem spokojny, ponieważ wiedziałem, że to może nadejść. Muszę być silny psychicznie. Ci sami ludzie cię wywyższają, a potem krytykują. Zrozumiałem i nie dałem się ponieść niczyim pochlebstwom. Zawsze pracowałem na siebie, wiem, jaki jestem dobry i jeśli moja rodzina o tym wie, to mi to wystarczy - zapewniał reprezentant kraju w rozmowie z Telemundo.

- Chciałem tu przyjechać, bo pokazali mi, że naprawdę mnie kochają. To było dla mnie coś bardzo miłego, szybko zdecydowałem i powiedziałem „tak”. Mauricio Pochettino mówi moim językiem i moja relacja z nim jest łatwiejsza. To jest bardzo dobre. Tutaj było trochę łatwiej dołączyć. On nad nami czuwa. Przede wszystkim przybyłem jako ostatni. Nie miałem dobrego okresu przygotowawczego, on mnie chronił i cenię to.