Informacja o podejrzeniu Luizão i Octaviana Moraru o zmanipulowanie lub próbę zmanipulowania kontroli antydopingowej pojawiła się jakiś czas temu. W poniedziałek Przemysław Langier z Goal.pl przekazał, że Polska Agencja Antydopingowa (POLADA) postawiła już obu przedstawicielom Radomiaka Radom zarzuty i grożą im czteroletnie dyskwalifikacje.
O co w ogóle chodzi? W trakcie mającej miejsce na początku października kontroli antydopingowej podczas treningu zespołu dyrektor sportowy klubu wskazał do niej Luizão, mimo że ekipa kontrolna wcześniej jasno poprosiła o przebadanie Pedro Henrique. Ten pierwszy rzekomo podał się za drugiego i podpisał się jego imieniem i nazwiskiem.
Jeszcze bardziej szczegółowe informacje przedstawił Szymon Janczyk, którego zdaniem ciężko mówić o celowej manipulacji. Z jego doniesień wynika, że doszło do kuriozalnego nieporozumienia.
Pani kontroler miała zaprosić na badanie Brazylijczyka. Mówiący dobrze po portugalsku, ale średnio po polsku Moraru wysłał na nie zarówno Luizão, jak i Henrique, którzy komunikują się wyłącznie po portugalsku. Pierwszy poszedł Luizão, który widząc później dokument z napisem „Pedro Henrique”... po prostu podpisał się jego imieniem i nazwiskiem.
„Luizao dostał papier z napisem: Pedro Henrique. No to napisał: Pedro Henrique. Idiotyczne, natomiast mówimy o chłopie bez szkoły z brazylijskiej wioski, który nie ogarnia co się dzieje dookoła niego w obcym kraju” - ocenił sytuację Janczyk na Twitterze.
Dziennikarz podkreślił, że już w trakcie całej sytuacji ludzie z Radomiaka próbowali wytłumaczyć, że na badanie udał się nie ten piłkarz, co potrzeba, ale nic to nie dało.
Cała sprawa od początku jest kuriozalna. Radomiak wysłał wyjaśnienia, zawodnicy i ludzie ze sztabu mówią to samo: przyszła pani kontroler i poprosiła Brazylijczyka na kontrolę.
— Szymon Janczyk (@sz_janczyk) November 13, 2023
Wysłali obu, Luizao poszedł pierwszy.
Pani kontroler mówiła tylko po polsku. Brazylijczycy mówią…