Lech Poznań coraz bliżej utraty kluczowego zawodnika?!

Marchwiński wszedł do pierwszej drużyny „Kolejorza” w bardzo młodym wieku, bo nie skończył nawet 17. roku życia. W wieku 16 lat 11 miesięcy i sześciu dni otrzymał z kolei szansę debiutu na poziomie Ekstraklasy. Postawił na niego Adam Nawałka, wprowadzając młodziaka na niespełna 20 ostatnich minut rywalizacji z Zagłębiem Sosnowiec.

Nastolatek szybko odwdzięczył się trenerowi. W swoim debiutanckim występie zdobył bramkę, zostając tym samym najmłodszym strzelcem gola dla Lecha na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Odtąd skierował na siebie uwagę polskiego środowiska piłkarskiego.

Przyszłość wychowanka poznańskiego klubu nie pisała się jednak tak kolorowo, jak można było początkowo przypuszczać. W związku z tym, że przypięto mu łatkę utalentowanego zawodnika, który niebawem miał wypłynąć na szerokie wody europejskiego futbolu, rzeczywista postawa Marchwińskiego nie sprostała oczekiwaniom.

W kolejnych sezonach młodzieżowiec przegrywał rywalizację o wyjściowy skład, przez co nie był w stanie rozwinąć skrzydeł na miarę swoich możliwości.

Znaczący przełom nastąpił wraz z początkiem rundy wiosennej ubiegłych rozgrywek. Atakujący mógł liczyć na duży kredyt zaufania ze strony Johna van den Broma. Na 17 możliwych do rozegrania ligowych spotkań Marchwiński zaczął aż dwanaście. Holender uczynił go ważną postacią zespołu.

Latem w szeregach „Kolejorza” doszło do kluczowego ruchu. Klub opuścił Michał Skóraś. Od teraz większa odpowiedzialność za poczynania ofensywne w drużynie Lecha Poznań miała spaść na barki Filipa Marchwińskiego.

Na początku bieżącego sezonu 22-latek przejął pałeczkę od swojego kolegi. Wychowanek poznańskiego zespołu wszedł w nową kampanię z dużym rozmachem. Prezentował wysoką formę i zaczął dokładać liczby. Zaowocowało to powołaniem do seniorskiej reprezentacji Polski, w której zadebiutował 12 października podczas spotkania w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy przeciwko Wyspom Owczym. Trzy dni później pojawił się również na boisku przy okazji starcia z Mołdawią.

Następne tygodnie w jego wykonaniu nie były już jednak tak udane. Na domiar złego z funkcji trenera Lecha zwolniony został John van den Brom, przyczyniając się w ogromnym stopniu do rozwoju Marchwińskiego, który jesień zakończył z dorobkiem ośmiu trafień i trzech asyst.

Przed startem rundy wiosennej zastanawiano się, jak wygląda plan władz „Kolejorza” na wychowanka poznańskiego zespołu. Jego kontrakt wygaśnie przecież 30 czerwca 2025 roku. Jeżeli klub będzie chciał zatrzymać go w swoich szeregach, trzeba usiąść do rozmów, a tych w chwili obecnej nie rozpoczęto. Obraz sytuacji nakreślił dyrektor sportowy Tomasz Rząsa w rozmowie dla TVP Sport.

- To wzorcowy przykład naszego wychowanka, który dużo osiągnął i zaczyna być gotowy na grę w lepszej lidze niż Ekstraklasa. Nie będziemy stawać na przeszkodzie dla jego dalszego rozwoju. Jeśli Filip wiosną potwierdzi formę z jesieni, to znaczy, że jest gotowy na wyjazd - mówił w lutym.

Rząsa postawił sprawę jasno. Latem Lech nie będzie miał żadnych wątpliwości, jeśli tylko pojawi się dogodna oferta. To, ile zarobi „Kolejorz”, zależy jednak od dyspozycji Marchwińskiego na wiosnę. Póki co 22-latek strzelił gola i zaliczył dwie asysty, ale jego wartość może poszybować w górę w przypadku zdobycia przez poznaniaków mistrzostwa Polski. Do końca pozostało siedem kolejek, a Lech ma cztery punkty straty do liderującej Jagielloni Białystok.