Lech Poznań nie został oszukany. PZPN tłumaczy sytuację ze spalonym w meczu z Widzewem Łódź

2024-07-28 11:42:41; Aktualizacja: 51 minut temu
Lech Poznań nie został oszukany. PZPN tłumaczy sytuację ze spalonym w meczu z Widzewem Łódź Fot. Norbert Barczyk / PressFocus
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Kanał Sportowy

Paweł Gil, pełniący funkcję koordynator do spraw szkolenia sędziów VAR w PZPN, poinformował w Kanale Sportowym, że decyzja o odgwizdaniu spalonego w spotkaniu Widzewa Łódź z Lechem Poznań była słuszna. Mecz zakończył się wynikiem 2-1.

Zespół „Kolejorza” uznał w sobotni wieczór wyższość Widzewa Łódź. Niewiele jednak brakowało do tego, żeby pojedynek obu zespołów zakończył się remisem. Stałby się on zapewne faktem, gdyby skład sędziowski nie anulował bramki zdobytej przez Dino Hoticia.

Początkowo arbiter Szymon Marciniak uznał trafienie gracza Lecha Poznań. Po chwili otrzymał jednak sygnał z VAR-u, że akcja zostanie poddana analizie pod kątem spalonego, który ostatecznie wystąpił u biorącego udział w całym zdarzeniu Mikaela Ishaka.

To zdarzenie obyłoby się zapewne bez większego echa, gdyby nie kadr pokazany w telewizyjnej transmisji, gdzie wyraźnie widać, że dobrano fatalną perspektywę zaprezentowania narysowanych linii lub w ogóle zostały one źle ustawione, ponieważ sugerowały, że wyznacznikiem spalonego była... dłoń szwedzkiego napastnika.

W związki z tym w przestrzeni medialnej wybuchła żywiołowa dyskusja na temat okradzenia „Kolejorza” z prawidłowo zdobytej bramki.

Na te doniesienia momentalnie zareagował PZPN poprzez wypowiedź Pawła Gila w Kanale Sportowym.

Emerytowany arbiter, a obecnie między innymi koordynator do spraw szkolenia sędziów VAR w polskim związku, zapewnił, że gola dla Lecha Poznań został słusznie nieuznany. Jednocześnie przyznał rację obserwatorom, że w przekazie telewizyjnym niewłaściwie zaprezentowano obraz analizowanej sytuacji.

- Na obrazie pokazanym w telewizji czerwona linia prowadząca od barku do ziemi nie jest wyraźnie widoczna. Spowodowało to pewne wątpliwości dla podjętej decyzji. Po zakończonych zawodach dokonaliśmy sprawdzenia sposobu analizy VAR oraz jeszcze raz narysowaliśmy te linie. Jednoznacznie stwierdzam, że VAR postąpił zgodnie z wytycznymi, a wykonane przez nas linie dały taki sam rezultat, jak analiza podczas meczu. Dlatego podkreślam, że ostateczna decyzja odnośnie do anulowania bramki była prawidłowa i nie ma tutaj żadnych wątpliwości - powiedział Gil.

W ten sposób zamknięty został temat kontrowersji, która powstała w dużej mierze przez telewizyjny przekaz ze spotkania.