Legia Warszawa przedstawiła kulisy wydarzeń w Alkmaar [WIDEO]. Szokujące słowa: „Polacy nie mają wstępu do tego miasta”

2023-10-11 12:08:58; Aktualizacja: 1 rok temu
Legia Warszawa przedstawiła kulisy wydarzeń w Alkmaar [WIDEO]. Szokujące słowa: „Polacy nie mają wstępu do tego miasta” Fot. Legia Warszawa
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Legia Warszawa

Legia Warszawa opublikowała film przedstawiający to, co działo się w Alkmaar przy okazji meczu Ligi Konferencji Europy z AZ.

Po spotkaniu Ligi Konferencji Europy z AZ Alkmaar doszło do niecodziennych scen pod stadionem holenderskiego klubu. W wyniku dużego zamieszania Josué oraz Radovan Pankov zostali zatrzymani przez policję, a popychany przez nią był nawet właściciel i prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski.

Strona holenderska (klub, władze miasta, policja) w formalnym komunikacie dotyczącym tych, ale i wcześniejszych wydarzeń, w zasadzie zrzuciła całą winę na Legię i jej kibiców. Ta broni swojego dobrego imienia i w szczegółowym oświadczeniu przedstawiła całą sytuację.

Teraz opublikowała film, ukazujący jej kulisy.

„Wynik meczu fazy grupowej Ligi Konferencji Europy UEFA AZ - Legia Warszawa skrył się w cieniu skandalicznych wydarzeń, które miały miejsce w dniu meczu. Drużyna Legii, klubowa delegacja i pracownicy stali się ofiarą dyskryminacji, doświadczyli ksenofobii i agresji ze strony Holendrów. Zapraszamy na kulisy meczu AZ Alkmaar - Legia Warszawa” - czytamy w jego opisie.

W materiale wypowiedziała się między innymi Aleksandra Kalinowska, manager do spraw marketingu i komunikacji w Legii.

- Wybraliśmy się razem z delegacją Legii do Alkmaar. Korzystając z okazji, że do Amsterdamu było 25 kilometrów pociągiem, pojechaliśmy w siedmioro zwiedzić miasto. Wracając, zobaczyliśmy, że w Alkmaar na dworcu jest dość dużo policji. Trochę się tego obawialiśmy. Jak ją mijaliśmy, jeden z kolegów odezwał się do naszego wolontariusza w języku polskim. Został wyciągnięty z naszej siódemki z tłumu. Policjanci wyszli z dość dużym impetem, nie przejmowali się, że jesteśmy koło nich z koleżankami. Część z nas wyszła z dworca. Ja z koleżanką zostałam, bo nie wiedziałam, jak dalej rozwinie się sytuacja. Zresztą nie wyobrażałam sobie, żeby zostawić kolegę z zespołu i wolontariusza. Obawiałam się, że sami sobie nie poradzą.

- Zapytaliśmy o powód zatrzymania. Nie dostawaliśmy przez pierwsze minuty żadnego feedbacku od policjantów oprócz tego, że dopytywali się, jaki jest stopień znajomości między nami i kim jesteśmy. Przez 20 minut tłumaczyłam cały czas to samo na spokojnie, że jesteśmy pracownikami klubu, że przylecieliśmy w środę, a nie w czwartek z kibicami i skorzystaliśmy z okazji, i pojechaliśmy na wycieczkę. Dawaliśmy im masę rozwiązań, żeby nas puścili. Nie docierały do nich żadne argumenty. Nasi koledzy byli cały czas przez pięcioro czy sześcioro z nich przetrzymywani kilka metrów od nas. Zaczęli nas straszyć, że pojedziemy do Hagi, bo tam wszyscy Polacy powinni się dzisiaj znaleźć.

- W końcu po jakichś 20 minutach chyba trafiłam argumentami do policjanta. Policjant jasno powiedział, że Polacy nie mają wstępu do tego miasta. Nie mówił o kibicach, mówił o wszystkich Polakach. Jeszcze raz próbowałam mu wytłumaczyć, kim jesteśmy. W końcu chyba jakieś argumenty do niego doszły, bo poprosił o okazanie biletów na pociąg, które kupiliśmy w dwie strony. Tylko i wyłącznie to nas uratowało. Była na nich wyryta godzina, że do Amsterdamu ruszyliśmy po godzinie 10:00. Prosił, żebym wyciągnęła z tłumu zatrzymanych dwóch kolegów. Musiałam się zgodzić na zeskanowanie i zrobienie zdjęć swoich dokumentów. Zresztą wszystkich nas wylegitymowali.

- Wyszliśmy z dworca. Udało nam się bezpiecznie dotrzeć do hotelu. Na miejscu zgłosiłam to do naszej dyrektor do spraw bezpieczeństwa. Już mieliśmy informacje od dziennikarzy, że Polacy są wyciągani w Alkmaar z hotelów tylko za używanie języka polskiego - powiedziała Kalinowska.

Zapraszamy na cały film: