Liga Europy: Glen Kamara ofiarą rasizmu ze strony... dzieci. Czeska zemsta

Sparta Praga rozgrywała spotkanie z mistrzami Szkocji przed własną, choć nietypową publicznością. Klub został ukarany zamknięciem stadionu po tym, jak jego kibice rasistowsko obrażali piłkarza AS Monaco, Auréliena Tchouaméniego. W drodze wyjątku zdecydowano się jednak zapełnić przynajmniej część trybun kibicami. W związku z tym mecz obserwowało niespełna 11 tysięcy osób, z czego lwią część stanowiły dzieci, jednak nawet mimo tego nie udało się uniknąć skandalu.

W trakcie spotkania z trybun słychać było gwizdy, kiedy przy piłce byli czarnoskórzy zawodnicy przyjezdnych, lecz szczególnie dostawało się Glenowi Kamarze. Fin ma na pieńku z czeskimi kibicami po tym jak został rasistowsko zwyzywany przez Ondreja Kudela ze Slavii Praga kilka miesięcy temu. Po zakończeniu spotkania Kamara miał nie wytrzymać i starł się fizycznie z Czechem.

Brytyjskie media zauważają jednak rasistowski wydźwięk obrażania zawodnika i domagają się od UEFA konkretnej reakcji, sugerując, że zastąpienie dorosłych kibiców dziećmi jak widać nie przynosi efektu. Wtóruje temu menedżer „The Gers”, Steven Gerrard.

- W trakcie meczu nie wiedziałem o wyzwiskach w jego kierunku. Starałem się w pełni skupić na dokonywaniu zmian, żebyśmy mogli wygrać. Jeśli jednak faktycznie Glen był obrażany na tle rasistowskim, jestem bardzo zawiedziony, choć nie zaskoczony - stwierdził w rozmowie z dziennikarzami.

- Potrzebujemy faktów, zanim cokolwiek skomentuję, chcę wiedzieć, że to na pewno prawda. Jeśli jednak potwierdzi się, że celowali szczególnie w Glena, to bardzo przykre, ponieważ był konkretny powód, dla którego na trybunach zasiadło tyle dzieci, to wszystko sprawa wcześniejszego incydentu. Czy UEFA powinna działać? Musimy zrobić więcej w temacie walki z rasizmem. Nie tylko ja, wszyscy na świecie chcą konkretniejszych działań, bardziej dotkliwych kar. Trzeba to zwalczać. Dopóki ci u władzy będą pobłażali przy tego typu incydentach, będziemy sobie wciąż zadawać te same pytania.

W słowach nie przebierał za to prawnik Kamary, Aamer Anwar, który otwarcie skrytykował Spartę Praga.

- Cieszyłem się na wieść o zamknięciu stadionu, myślałem, że Glen i inni czarnoskórzy zawodnicy nie doświadczą dzięki temu rasistowskich obelg i skoncentrują się na samej grze. Ale ten wieczór powinien być wielkim wstydem dla Czechów, bo choć ich kibice mieli zakaz stadionowy, pod względem rasizmu nie było żadnej różnicy, nawet mimo tego, że na trybunach zasiadło 10 tysięcy dzieci. Znaczna ich część wygwizdywała Glena, kiedy tylko był przy piłce, tak samo w przypadku innych czarnoskórych graczy Rangers.

- Po raz kolejny widać, że w Pradze mają wielki problem z rasizmem, a UEFA jak zwykle jest w tej sytuacji niewidoczna. Glen i reszta graczy Rangers pokazali klasę, ale żadne piłkarz nie powinien doświadczać czegoś takiego w swojej pracy.

Sparta Praga ostatecznie wygrała 1:0, a odrabianie strat Rangerosom utrudnił fakt, iż Glen Kamara został wyrzucony z boiska za dwie żółte kartki.