Środkowy napastnik od kilku dobrych lat utrzymuje wysoką formę strzelecką, ale mimo to przed rokiem Ronald Koeman doszedł do wniosku, że dla „El Pistolero” nie może być miejsca w jego drużynie. Zawodnik z wielkim bólem opuścił Camp Nou i wzmocnił ligowego rywala.
Dziś 34-latek ma na swoim koncie mistrzostwo Hiszpanii i właśnie było mu dane zagrać przeciwko byłemu pracodawcy. W tym spotkaniu najpierw zanotował asystę, a następnie sam wpisał się na listę strzelców.
Z uwagi na szacunek do Barcelony atakujący nie celebrował trafienia. Zdecydował się jednak na gest wykonywania połączenia telefonicznego, interpretowany na gorąco jako przytyk w stronę Koemana. Luis Suárez zapewnia, że prawda jest zupełnie inna.
– To był znak dla ludzi, że nie zmieniłem numeru telefonu i wciąż go używam. To dla Ronalda Koemana? Nie, absolutnie nie, ale jeśli bierze to do siebie… Jeśli mam być szczery, umówiłem się z moimi synami, że to zrobię – wyznał.
– Wiedziałem, że jeśli strzelę, wykonam gest przeprosin. To ze względu na sympatię, szacunek, karierę, którą miałem w Barcelonie, trudne chwile, przez którą przechodzą moi byli koledzy. To dla nich trudne. Mam do nich szacunek – zaznaczył.
122-krotny reprezentant Urugwaju w tym sezonie strzelił już pięć goli i zanotował asystę. Łącznie w koszulce „Los Rojiblancos” zanotował 25 trafień.