Małe EURO (1)
2012-07-06 23:09:58; Aktualizacja: 12 lat temu Fot. Transfery.info
Na samym początku musimy się do czegoś przyznać - choć to nasz pierwszy dzień na Mistrzostwach Europy U-19, sama impreza jest na etapie drugiej rundy fazy grupowej. Niby powinniśmy być od początku, może i tak wypada. Może.
W codziennych relacjach z EURO U-19, nazywanego przez nas Małym EURO, nie zamierzamy koncentrować się na tym, co trywialne - wynikach, strzelcach, kartkach i wszystkim, co z łatwością znajdziecie na stronie UEFA. Zresztą sami rozumiecie, że rozmijałoby się to z celem.
***
Do Tallina dostaliśmy się autokarem. 17 godzin, cztery kraje. Spoglądając w tym czasie przez okno mogliśmy, choć dosyć pobieżnie, porównywać kolejne kraje. I tak, po "Polsce w budowie" przywitały nas Litwa i Łotwa, w których nie tylko widać sowieckie piętno, ale wyczuwalne jest coś w rodzaju sowieckiego ducha, ducha tamtej epoki, którą w większości znamy przecież tylko z opowieści rodziców i dziadków, szeroko pojętych mediów oraz z książek. Tyle jednak wystarczy, by nawet wychodząc rozprostować kości poczuć, że jeszcze kilkanaście lat temu sięgały tam macki Wielkiego Brata.
Żeby nie być niesprawiedliwym, przynajmniej naszym zdaniem, Łotwa wydaje się o krok przed Litwą. Natomiast Estonii bliżej do krajów skandynawskich aniżeli państw byłego bloku sowieckiego. Infrastruktura czy centra handlowe sprawiają, że kierując się na wschód można odnieść wrażenie, że paradoksalnie jesteś bardziej na zachodzie.
***
Jeden z nas jest znanym w środowisku warszawskim miłośnikiem kebabów. Trzeba dodać, że potrawy tej zasmakował również za granicą, dochodząc wówczas do wniosku, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Po zameldowaniu w hostelu, ruszyliśmy na szybki rekonesans najbliższej okolicy pod kątem kebabów właśnie. Niestety jedyny znajdujący się nieopadal był zamknięty - na co przeciętny warszawski kebab na pewno by sobie nie pozwolił, nie o drugiej w nocy.
Okazało się również, że skośnoocy turyści, na których się natknęliśmy, zapytani o jakiś okoliczny lokal serwujący kebaby, bez zrozumienia pokręcili głowami.
***
Na odbiór akredytacji umawialiśmy się telefonicznie z media officerem. Efekt był taki, że najpierw odesłano nas do wejścia po dugiej stronie stadionu (brak jakiegokolwiek oznakowania), później czekaliśmy niespełna 20 minut, aż nasz estoński przyjaciel wyda nam akredytacje. Jeden z nas był tym faktem nieźle wkurzony, drugi nieco mniej.
W tym miejscu może warto wspomnieć o tym, czy Małe EURO jest w Tallinie w ogóle widoczne. Otóż nie, nie jest. O ile cztery lata temu w Libercu informacji o turnieju było całkiem sporo, to już w Tallinie ich brakuje. Wokół stadionu w Kardiorgu nie było ich wcale, ciut lepiej sytuacja wyglądała na obiekcie stołecznej Flory. Choć to dopiero początek, uzasadniona wydaje się teza, że organizacyjne przygotowanie Estończyków jest w porywach przeciętne. Z dogadaniem się po angielsku problemów jednak nie ma.
***
Element humorystyczny. Zwyczajowo, po odśpiewaniu hymnów, każdy z graczy wyjściowegos składu ma przygotowaną seledynową piłkę, którą wykopuje w trybuny. Taki miły gest w stronę kibiców. Przed spotkaniem Estonia-Grecja, jeden z zawodników gospodarzy tak się przyłożył to swojego zadania, że... piłka poszybowała poza stadion. Z kolei przed starciem Hiszpanii z Portualią, bramkarz Kepa Arrizabalaga chciał dopiec licznie zgromadzonym portugalskim fanom i z siłą większą od przeciętnej kopnął piłkę w ich stronę. Przyjemniaczek.
***
W piątek byliśmy na dwóch meczach, Estonii z Grecją oraz Hiszpanów z Portugalczykami. Grecy, choć nie zachwycili, bez większych kłopotów poradzili sobie z gospodarzami, którzy są zdecdowanie najsłabszym teamem wśród wszystkich ośmiu finalistów. W ostatnim spotkaniu podejmą Hiszpanię i uważamy, że jest spore prawdpodobieństwo pobicia dotychczasowego rekordu EURO U-19 w liczbie goli strzelonych przez zawodnika w jednym meczu. Póki co nikt nie przekroczył granicy trzech. W chwili, kiedy to piszemy, Hiszpania remisuje z Portugalią w starciu najsilniejszych ekip grupy A i poziom jest K A P I T A L N Y - zwłaszcza w porównaniu z dzisiejszą potyczką gospodarzy.
Trzy najczęściej wypowiadane słowa w trakcie tego meczu? Po pierwsze, "fuera" - hiszpańscy piłkarze. Po drugie, "nossa" - gracze portugalscy. Po trzecie, "davaj, davaj!" - Estonki - zwłaszcza - do portugalskich zawodników. To jednak nic przy okrzykach Greków, kiedy piłka była akurat w powietrzu po którymś z wykopów - "headshot!"