Nad Old Trafford wiszą ciemne chmury. Zatrudnienie Erika ten Haga miała rozpocząć w zasłużonym klubie nową, okraszoną trofeami, erę. Holender dostał zatem pieniądze na upragnione transfery i przede wszystkim czas.
Latem do Manchesteru United trafił w końcu wyczekiwany napastnik. Nie każdy z kibiców był jednak zadowolony z wybranego zawodnika.
20-krotni mistrzowie Anglii myśleli o Victorze Osimhenie czy Harrym Kane'ie, ale ostatecznie postawili na Rasmusa Højlunda.
O młodym Duńczyku zrobiło się głośniej w poprzednim sezonie, gdy podczas premierowej kampanii w barwach Atalanty zdobył dziesięć bramek, dodając jeszcze cztery asysty.
W Anglii 20-latek, jak na razie, nie zachwyca. Zanotował co prawda pięć trafień w Lidze Mistrzów, ale w Premier League otworzył swój dorobek strzelecki dopiero w ostatnim przegranym starciu z Nottingham Forest.
Manchester zdecydował zatem, że w styczniu postara się sprowadzić wsparcie dla Højlunda. Na radarze umieścił kilku napastników, w tym Erica Maxima Choupo-Motinga.
Doświadczony Kameruńczyk od 2020 roku reprezentuje barwy Bayernu Monachium. Za nim naprawdę udany poprzedni sezon, w którym 17-krotnie pokonywał bramkarzy rywali. Wówczas nie miał jednak na swojej pozycji żadnej konkurencji.
Po przyjściu Harry'ego Kane'a rola 34-latka straciła na znaczeniu. Widać to również po samych liczbach - na murawie przebywał przez niecałe 520 minut i celebrował trzy gole. Jak widać, nie jest to zatem hitowa opcja.
Dla Choupo-Motinga byłaby to szansa na zaliczenie przygody w trzecim dużym klubie. Oprócz Bayernu Monachium przebywał również w Paris Saint-Germain.