Marek Papszun po dramatycznej porażce Rakowa Częstochowa. „Godnie reprezentowaliśmy Polskę”
2022-08-26 08:15:47; Aktualizacja: 2 lata temuRakowowi Częstochowa nie udało się spełnić marzenia w postaci rywalizacji o punkty w europejskich pucharach podczas jesiennych zmagań Ligi Konferencji Europy. Ból po zaprzepaszczeniu historycznej szansy w ostatnich sekundach rewanżu ze Slavią Pragą trudno było załagodzić nawet Markowi Papszunowi.
W pierwszej części spotkania w stolicy Czech goście potrafili długimi fragmentami zneutralizować zagrożenie oponenta. Obrona jednobramkowej zaliczki przebiegała bardzo dobrze i po zejściu do szatni wicemistrzowie Polski zameldowali trenerowi poprawne wykonywanie założeń taktycznych.
W drugiej odsłonie stuprocentowej szansy na prowadzenie dla Rakowa nie wykorzystał wprowadzony na boisko Mateusz Wdowiak, który po minięciu bramkarza rywala musiał tylko umieścić piłkę w bramce. Piłkarz trafił jednak tylko w boczną siatkę.
W myśl powiedzenia „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić” częstochowianie stracili przewagę z pierwszego meczu w 62. minucie za sprawą precyzyjnego wykończenia Mosesa Usora. Obie ekipy nie zmieniły stanu rywalizacji w regulaminowym czasie gry, więc potrzebna była dogrywka.Popularne
Gdy wydawało się, że losy awansu rozstrzygną się w konkursie rzutów karnych, w doliczonych minutach drugiej części dogrywki szalę triumfu na korzyść gospodarzy przechylił Ivan Schranz.
Marek Papszun nie ukrywał tuż po ostatnim gwizdku na konferencji prasowej, że niefortunny przebieg rywalizacji w meczu o pokaźną stawkę potrafi zostawić wielką zadrę w myślach całej drużyny.
– To największy ból, jaki przeżyłem jako trener, bo zrobiliśmy bardzo dużo, by awansować. To strzał w serce – wyznał rozczarowany szkoleniowiec.
– Trudno wyobrazić sobie odpadnięcie z europejskich pucharów w bardziej dramatycznych okolicznościach.- Chciałem podziękować drużynie, szatni i sztabowi za przygodę pucharową, która się dla nas kończy.
– Zrobiliśmy bardzo dużo, by wygrać tę rywalizację, ale się nie udało. Godnie reprezentowaliśmy Częstochowę i Polskę w tej rywalizacji i nabyliśmy cenne doświadczenie. Mam nadzieję, że w przyszłości to wykorzystamy.
– Straciliśmy bramkę po czasie, w dogrywce, gdy przeciwnik też czekał na rzut karny. Nie było czasu, byśmy cokolwiek ugrali w dwumeczu. Gdybyśmy strzelili pierwszą bramkę, mecz miałby inne oblicze. Przeciwnik wrócił skuteczniejszy i wygrał – dodał.
Jedynym reprezentantem PKO BP Ekstraklasy na arenie europejskiej będzie Lech Poznań, który w finałowej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy uporał się z luksemburskim Dudelange.
W najbliższą niedzielę Raków powalczy o ligowe punkty na własnym terenie ze Śląskiem Wrocław.