Mistrzostwa Świata: Luis Suárez o pamiętnym wydarzeniu. „Nie mam za co przepraszać”

Luis Suárez został poproszony na konferencji prasowej poprzedzającej starcie Urugwaju z Ghaną na mundialu o odniesienie się do wydarzeń z turnieju tej samej rangi z 2010 roku, kiedy to zatrzymał rękami piłkę zmierzającą do bramki po uderzeniu Dominica Adiyiaha.

Przed nami ostatnia seria gier w fazie grupowej katarskich Mistrzostw Świata, po których poznamy ostatnich czterech uczestników 1/8 finału.

Olbrzymią szansę na znalezienie się w tym gronie mają „Czarne Gwiazdy”, ponieważ przed starciem z Urugwajem plasują się na drugim miejscu w tabeli z przewagą dwóch punktów nad Koreą Południową i właśnie ekipą z Ameryki Południowej, z którą mają rachunki do wyrównania z mundialu z 2010 roku.

Wówczas oba zespoły spotkały się ze sobą w ćwierćfinale i o awansie jednej z nich do półfinału musiały zadecydować rzuty karne. A te lepiej wykonywali „Los Charrúas”.

Losy obu reprezentacji na imprezie w Republice Południowej Afryki mogły jednak potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie niesportowe zachowanie Luisa Suáreza w ostatniej akcji dogrywki, kiedy to zatrzymał rękami piłkę zmierzającą do bramki po uderzeniu Dominica Adiyiaha.

Arbiter dopatrzył się przewinienia napastnika i wyrzucił go z boiska oraz podyktował jedenastkę dla Ghany. Rzutu karnego na wagę zapisania się w historii mistrzostw i afrykańskiego futbolu nie wykorzystał Asamoah Gyan.

I o powrót do tych wydarzeń został zapytany doświadczony napastnik przed pojedynkiem obu ekip.

- Nie mam za co przepraszać. Przeprosiłbym, gdybym kogoś kontuzjował. W tej sytuacji jednak jedynie zatrzymałem piłkę ręką. Dostałem za to czerwoną kartkę, a Ghana zmarnowała rzut karny. To nie moja wina. Nie ja przestrzeliłem jedenastkę. To nie moja odpowiedzialność - powiedział blisko 36-letni piłkarz.

Początek meczu w wykonaniu zespołów z Afryki i Ameryki Południowej zaplanowano na 2 grudnia na godzinę 16:00.