Nicola Zalewski najniżej ocenionym zawodnikiem meczu AS Roma – Inter Mediolan. Kibice byli dla niego bezlitośni

2024-10-21 06:50:24; Aktualizacja: 3 godziny temu
Nicola Zalewski najniżej ocenionym zawodnikiem meczu AS Roma – Inter Mediolan. Kibice byli dla niego bezlitośni Fot. Claudio Pasquazi/IPA/Sipa/PressFocus
Piotr Różalski
Piotr Różalski Źródło: Transfery.info | Football-italia.net

Nicola Zalewski będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o istotnym dla niego występie z Interem Mediolan. Jedyny gol Lautaro Martíneza po błędzie obciążającym reprezentanta Polski został strzelony po godzinie gry. Piłkarz niczym się nie wyróżnił – co najwyżej najniższą notą za rozegrane spotkanie.

Zalewski w podstawowym składzie pokazał się po raz pierwszy od połowy sierpnia. Otrzymał od Ivana Juricia bardzo odpowiedzialne zadanie. Musiał wykazać się sporą determinacją i walką na całej szerokości boiska. Został obdarzony rolą lewego wahadłowego.

Na Stadio Olimpico 22-latek rzadko operował z piłką przy nodze. Zaliczył łącznie 31 kontaktów. Ewidentnie jego potencjał ofensywny ograniczał się jedynie do wrzutek, których także było niewiele. Dało się odnieść wrażenie, że wychowanek „Giallorossich” miał po prostu nie przeszkadzać i umiejętnie zabezpieczać tyły.

Znany z odważnego wchodzenia w drybling w reprezentacji Polski zawodnik pod tym względem był nie do poznania. Tylko raz stoczył pojedynek jeden na jeden, dodatkowo zakończony niepowodzeniem. Czarę goryczy przelał kluczowy błąd po rzucie rożnym pod polem karnym gości.

„Kibice Polski mieli problem z rozpoznaniem zawodnika, który strzela gola niemal w każdym meczu reprezentacji. Ani jednego dobrego dośrodkowania (co nie jest nowością), a piłka, którą stracił na rzecz Interu w ramach budowy akcji zakończonej golem, powinna być – delikatnie mówiąc – rozdysponowana inaczej” – czytamy na portalu Football-italia.net, gdzie Zalewski otrzymał najniższą ze wszystkich graczy ocenę 4,5 w 10-stopniowej skali.

Zawodnik zszedł z boiska w 72. minucie. Gdy ze zwieszoną głową podążał w kierunku ławki rezerwowych, kibice gospodarzy surowo ocenili występ, „pozdrawiając” go gwizdami.

Wydaje się więc, że prędzej czy później wymarzona przez piłkarza romantyczna przygoda w stolicy Włoch nie zakończy się „happy endem”. Umowa z klubem obowiązuje tylko do końca tego sezonu, a wciąż nie należy wykluczać, że zostanie przedwcześnie rozwiązana – na przykład zimą.

Zadra po odrzuconym transferze do Galatasaray w Rzymie tkwi nadal. Czującemu się jak ryba w wodzie skrzydłowemu pozostaje jeszcze kilka tygodni, aby ponownie czuł się kochany w swojej rodzinie.