„Nie chcę atakować Michała Probierza, ale to było haniebne i idiotyczne”. Były działacz PZPN-u z ostrą reakcją

O reprezentacji Polski znowu zrobiło się bardzo głośno. Tym razem powodem było rozstanie z Jakubem Kwiatkowskim. Decyzja ta nie spotkała się z aprobatą byłego pracownika PZPN-u, Janusza Basałaja.

Polski Związek Piłki Nożnej przeżywa ogromny kryzys wizerunkowy. Od dłuższego czasu passa federacji jest fatalna i regularnie wypływają na jaw nowe, niekorzystne informacje.

Były przepychanki związane z niesłynną premią rządową, później na tapet wleciał temat imprez Mirosława Stasiaka na zgrupowaniu kadry w Mołdawii. Oczywiście, to nie wszystko.

Federacji nie pomaga fakt, że reprezentacja zawodzi również na płaszczyźnie sportowej. Drużyna narodowa nie wywalczyła bezpośredniego awansu na Mistrzostwa Europy w Niemczech. Jej jedynym ratunkiem są baraże. Tę misję do końca musi pociągnąć nominowany we wrześniu Michał Probierz.

Zaledwie kilka dni temu reprezentację opuściła lubiana wśród zawodników postać - Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy związku i team manager zespołu.

Zastanawiająca była sama treść komunikatu, który powiadomił o zakończeniu współpracy.

„Decyzją selekcjonera Reprezentacji oraz dyrektora Departamentu Komunikacji i Mediów Jakub Kwiatkowski zakończył współpracę z PZPN” - napisano w oświadczeniu.

Z powyższej treści jasno wynika, że wpływ na zwolnienie wieloletniego pracownika miał między innymi Michał Probierz.

Ostro do całej sprawy odniósł się na kanale Meczyki.pl Janusz Basałaj, czyli szef departamentu komunikacji i mediów PZPN-u za kadencji Zbigniewa Bońka.

- To nie mój atak w Michała Probierza, ale zatrudnianie i zwalnianie rzecznika prasowego i team managera kadry to jest robota prezesa PZPN. Forma rozstania była haniebna, idiotyczna, prosto ze śmiesznego klubiku - powiedział w programie „Porozmawiajmy o piłce”.

- Doktor i kucharz reprezentacji też powinni mieć się na baczności. Mogą być następni. Są z ekipy Zbigniewa Bońka. Nie mówię, że zwolnienie Kwiatkowskiego to jest zemsta właśnie za to, ale chodzi o formę tego rozstania - dodał po chwili.