„Nie musiałem się długo zastanawiać”. Wielki talent o swoim powrocie do Lecha Poznań

2025-03-21 10:00:01; Aktualizacja: 7 godzin temu
„Nie musiałem się długo zastanawiać”. Wielki talent o swoim powrocie do Lecha Poznań Fot. PressFocus
Jan Chromik
Jan Chromik Źródło: sportowy-poznan.pl

Bartłomiej Barański w rozmowie z portalem sportowy-poznan.pl stwierdził, że nie żałuje swojego odejścia ze struktur Lecha Poznań do Ruchu Chorzów latem 2022 roku, ale jednocześnie cieszy się, że wkrótce ponownie będzie reprezentować barwy „Kolejorza”.

Bartłomiej Barański to 18-letni ofensywny pomocnik, który ze świetnej strony pokazał się w trakcie rundy jesiennej trwającego sezonu w barwach Ruchu Chorzów - w 16 występach zapisał na swoim koncie pięć bramek.

Wraz z końcem czerwca kończył się jego kontrakt z „Niebieskimi”, co podsycało plotki o jego przyszłości w trakcie zimowego okna transferowego. Poważnie zainteresowany był nim Motor Lublin, ale 18-latek ostatecznie został sprzedany do Lecha Poznań, czyli klubu, z którego przeniósł się do Ruchu latem 2022 roku.

Barański został zapytany przez portal sportowy-poznan.pl, czy żałuje, że wtedy opuścił szeregi „Kolejorza”.

- Nie. Decyzja o przejściu do Ruchu była dobra. Szybko zadebiutowałem w pierwszej lidze, co dało mi wiele doświadczenia. Nie wiem, jakby się to potoczyło, gdybym został w Lechu, ale z perspektywy czasu uważam, że dobrze się stało [...] - powiedział ofensywny pomocnik.

18-latek nie ukrywa także, że szansa na powrót do Lecha była dla niego bardzo miłą niespodzianką.

- Nie musiałem się długo zastanawiać. Kiedy usłyszałem, że Lech się mną interesuje, bardzo się ucieszyłem. Wiedziałem, że to dla mnie świetna okazja i dobry krok w karierze - stwierdził Barański.

Ofensywny pomocnik do „Kolejorza” dołączy jednak dopiero latem, a rundę wiosenną spędza na wypożyczeniu w Ruchu. Od wznowienia rozgrywek nie prezentuje się już jednak aż tak dobrze - w pięciu spotkaniach nie zapisał na swoim koncie bramki ani asysty.

Cała rozmowa z Bartłomiejem Barańskim dostępna jest tutaj.