Odłożona koronacja i spadek Podbeskidzia: 36. kolejka Ekstraklasy

Odłożona koronacja i spadek Podbeskidzia: 36. kolejka Ekstraklasy fot. Transfery.info
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz
Źródło: Transfery.info

No to nam się zakotłowało w tabeli! Wszyscy zagrali pod Piasta, Lechia powstrzymała Legię, a „Górale” będą musieli pogodzić się z relegacją do 1.ligi.

Wstyd

Miało być piłkarskie święto, wyszła – tradycyjnie – stypa. Wszystkie przedmeczowe zapowiedzi o walce, wojnie i rewanżu za grudniową porażkę można włożyć między bajki. Być może piłkarze Michała Probierza chcieli wygrać to spotkanie, ale nie potwierdzają tego wydarzenia boiskowe. Karol Świderski bardziej nadaje się do wzmocnienia Podbeskidzia Bielsko-Biała niż wyjazdu do Serie A. Przemek Frankowski? Nawet Adam Małysz lepiej gra głową. I tak formacja po formacji, pozycja po pozycji, ale nie widzimy sensu w przesadnej krytyce.

Jagiellonia w obecnym sezonie jest po prostu bardzo słabym zespołem, który – na szczęście – zdołał utrzymać się w Ekstraklasie. I niech to będzie najlepszym podsumowaniem meczu z Termalicą, bo na więcej pozytywnych słów białostoczanie zwyczajnie nie zasłużyli.

Passa podtrzymana

Górnik Zabrze do starcia z niepokonaną od jedenastu spotkań Koroną Kielce przystępował z przysłowiowym nożem na gardle, a to dlatego, że podopieczni Jana Żurka nie mogli sobie pozwolić na porażkę z ekipą z województwa świętokrzyskiego, jeżeli nadal chcieli liczyć się w grze o utrzymanie w Ekstraklasie. Z tego też powodu „Trójkolorowi” przystąpili do meczu przeciwko „Żółto-Czerwonym” niezwykle skoncentrowani i zdeterminowani. W początkowej fazie pojedynku stawka spotkania utrudniała gospodarzom grę, co mogli wykorzystać goście, ale nie zdołali przed przerwą wpakować futbolówki do siatki Kasprzika. Po przerwie Górnik zaczął prezentować się lepiej, ale brakowało mu precyzji przy wykończeniu akcji. Na szczęście dla nich kielczanie nie atakowali zbyt często ich bramki, dzięki czemu zabrzanie dopisali do swojego dorobku punktowego jedno „oczko” i wciąż mają realne szanse na pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Dobry w odbiorze remis

Wisła i Śląsk ewidentnie umówiły się przed tym spotkaniem, żeby żadnej z drużyn nie było przykro. I chociaż goli wiele nie padło, to na emocje nie można było przesadnie narzekać. Zresztą, na próżno było wypatrywać „olewczego” podejścia: wręcz przeciwnie, obie ekipy rzuciły się sobie do gardeł. „Biała Gwiazda” znacznie dłużej utrzymywała się przy piłce, zdobywała teren, starała się rozłożyć rywala na czynniki pierwsze, a w tym samym czasie wrocławianie liczyli na kontry. Chodziło o coś prostego – wysunięcie prostopadłej piłki na Mervo albo Moriokę (częściej „na szpicy” przebywał ten drugi podczas, gdy Węgier schodził do boku). Kilkakrotnie nawet się udało, ale a to zabrakło jakości w przyjęciu, a to Miśkiewicz zameldował się na posterunku. No dobra, my tu o bramkarzu Wisły, a Pawełek rozegrał naprawdę dobre zawody. Ba, można mu przypisać przymiotnik „pewny” i nie będzie to oksymoron. To właśnie on wyciągnął Śląska z niejednej opresji – dobrze się ustawiał, gdy zaspała obrona i musiał stanąć oko w oko z którymś z wiślaków. Tak było najpierw w 17. minucie, kiedy na czystą sytuację wyszedł Brożek po podaniu Ondraska, a następnie w samej końcówce pierwszej połowy, gdy świetną, długą piłkę od Małeckiego otrzymał Czech i… znowu górą był goalkeeper wrocławian. To nie są częste widoki – proszę patrzeć i zachować ten widok na dłużej, wryć go w głowę. Wracając jeszcze do „Kobry”, trzeba jeszcze podkreślić, że rozgrywał bardzo dobre zawody. Fajnie potrafił utrzymać piłkę blisko przy nodze, pokazywał się do gry i sam szukał uderzeń i… to on wyprowadził „Białą Gwiazdę” na prowadzenie. Radość wiślaków nie trwała jednak zbyt długo, bowiem ułańską fantazją popisał się Bartosz, dopuścił się przewinienia na granicy pola karnego, a sędzia podyktował wolny. Co prawda Hateley uderzył w głowę Sadloka, ale piłka wypadła tak niefortunnie, że zebrał ją Grajciar i ustalił wynik gry. Zresztą, na nudę nie można było narzekać…

Pożegnania naszedł czas

Historia ekstraklasowej przygody klubu z Bielska-Białej zakończyła się bolesnym pogromem z inną drużyną, typowaną do spadku. Mimo efektownego zwycięstwa, do którego przyczynił się przede wszystkim Grzegorz Bonin (który mijał defensorów “Górali” jak tyczki, a nawet zakładał siatki) Górnik wciąż walczy o byt. Smutno oglądało się drużynę bez motywacji, niemającą wsparcia trenera, jakby już przygotowaną na to, że spadnie z ligi. Niestety, towarzyszące bielszczanom szczęście (m. in. ratujący ich Smolarek) skończyło się akurat wtedy, kiedy wydawało się, że perspektywy na przyszłość rysują się w lepszych barwach - wszystko trzeba budować od nowa.

Beniaminek bez kompleksów

W środowy wieczór w Lubinie oglądaliśmy swego rodzaju przekazanie pałeczki. Ustępujący mistrz Polski uprzejmie namaścił swojego następcę w reprezentowaniu naszego kraju w Europie i nie robił żadnych problemów Zagłębiu, które pewnie wygrało tę rywalizację. Już wyjściowa jedenastka Lecha odzwierciedliła to, że Lech nie walczy już absolutnie o nic. Znalazło się miejsce dla dwóch graczy urodzonych w 1998 roku i o ile Kamil Jóźwiak dostał już w rundzie wiosennej parę okazji na to, by zapisać się w pamięci sympatykom najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce, o tyle Robert Gumny ma niezwykle mały bagaż doświadczeń związanych z występami w pierwszej drużynie. Gospodarze na murawie byli twórcą i tworzywem przebiegu gry. W ich szeregach nie znalazło się miejsca dla żadnego słabego ogniwa, a przede wszystkim nie można przejść obok występu Macieja Dąbrowskiego. Stoper Zagłębia w ostatnim czasie udowadnia, że wskoczył na ligowy top na swojej pozycji, a dwie bramki zdobyte z „Kolejorzem” i wybitna łatwość w dewastowaniu ataków zespołu Jana Urbana tylko to potwierdziła. W Lubinie nie zaobserwowaliśmy grzmotów ani żadnych zwrotów akcji. Zobaczyliśmy za to solidną i przede wszystkim szalenie konsekwentną grę, która jest tak bardzo typowa dla Zagłębia w tegorocznych rozgrywkach. Zespół z Dolnego Śląska imponuje przez cały sezon tym, czego tak często nie było widać w szeregach „Kolejorza”. Determinacji. Czystej i prawdziwej, wręcz podwórkowej woli zwycięstwa, która sprawia, że podopieczni Stokowca mają już grę w europejskich pucharach w garści.

Piast wraca do gry

Podopieczni Radoslava Latala szybko otrząsnęli się po bolesnej porażce z Legią Warszawa i wygrali aż 3:0 z Ruchem Chorzów. Gliwiczanie długo musieli czekać na kolejne wyjazdowe zwycięstwo, ale przyszło ono w najlepszym możliwym momencie, ponieważ dzięki niemu Piast znów zbliżył się do "Wojskowych", którzy nadal nie są pewni zdobycia mistrzowskiego tytułu.

Odrodzenie asów Pogoni

“Portowcy” obudzili się za późno. Szans na puchary już nie ma, ale drużyna Czesława Michniewicza wyraźnie nie była przygotowana na grę w eliminacjach LE. Los trenera jest niepewny - ale końcówka dziwnego sezonu wlała nieco nadziei w serca kibiców. Gospodarze zagrali znacznie lepiej niż ekipa Zielińskiego, dobry mecz zaliczył Gyurcso i Kort, przełamał się też Zwoliński. Pasy zagrają o wszystko z Lechią - atut własnego boiska może być kluczowy.

Odłożona koronacja

W 36. kolejce Ekstraklasy Legia Warszawa mogła zapewnić sobie 11. tytuł mistrzowski, ale dzięki kombinacjom Stanisława Czerczesowa zapewniła sobie solidną porcję drwin i śmiechu. Rosyjski szkoleniowiec postanowił oszczędzić kilku zawodników, którzy narzekali na drobne urazy i byli zagrożeni pauzą za kartki. Trener warszawian chciał się zabezpieczyć przed niedzielnym spotkaniem z Pogonią Szczecin, które rozstrzygnie o mistrzostwie, ale również dobrze już wczoraj ucichłyby wszystkie dywagacje odnośnie tytułu. Jednak Lechia w koncertowy sposób pokonała legionistów i ciągle ma szansę na grę w europejskich pucharach. Podopieczni Piotra Nowaka idealnie wykorzystali swój potencjał w ofensywie i przewagę w środku boiska. W dodatku Lechiści wykazali się wielkim miłosierdziem, bo grając już w przewadze nie chcieli dobić przeciwnika. Tak grającą drużynę z Gdańska chcemy oglądać nie tylko w następnym sezonie, ale również w Europie.

Jedenastka kolejki według Transfery.info:

Szmatuła (PIAST GLIWICE) – M. Dąbrowski (ZAGŁĘBIE LUBIN), Maloca (LECHIA GDAŃSK), Todorovski (ZAGŁĘBIE LUBIN) – Peszko (LECHIA GDAŃSK), Krasić (LECHIA GDAŃSK), Bonin (GÓRNIK ŁĘCZNA), Gyurcso (POGOŃ SZCZECIN), Kort (POGOŃ SZCZECIN) – Nespor (PIAST GLIWICE), Woźniak (ZAGŁĘBIE LUBIN)

Redakcja Transfery.info - Polska (w składzie: Błażej Bembnista, Norbert Bożejewicz, Tomasz Góral, Marcin Łopienski, Aleksandra Sieczka)

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Odrzuciła go Legia Warszawa, teraz jest nadzieją Lecha Poznań. „Ma przed sobą wielką przyszłość” Odrzuciła go Legia Warszawa, teraz jest nadzieją Lecha Poznań. „Ma przed sobą wielką przyszłość” Gonçalo Feio „wynalazł” go dla Legii Warszawa?! „Może nam pomóc zdobywać bramki” Gonçalo Feio „wynalazł” go dla Legii Warszawa?! „Może nam pomóc zdobywać bramki” Mauricio Pochettino nie wytrzymał podczas meczu Chelsea. „Co to ku**a jest?!” Mauricio Pochettino nie wytrzymał podczas meczu Chelsea. „Co to ku**a jest?!” Transfery - Relacja na żywo [28/04/2024] Transfery - Relacja na żywo [28/04/2024] Rafał Gikiewicz uderza w byłego gracza Widzewa Łódź.  „Mogę mu chusteczki wysłać” Rafał Gikiewicz uderza w byłego gracza Widzewa Łódź. „Mogę mu chusteczki wysłać” Juventus zdecydował w sprawie Massimiliano Allegriego. „Przesądzone” Juventus zdecydował w sprawie Massimiliano Allegriego. „Przesądzone” Zawodnik Rakowa Częstochowa nie wytrzymał po meczu z Widzewem Łódź. „Poje**ni kibice” [WIDEO] Zawodnik Rakowa Częstochowa nie wytrzymał po meczu z Widzewem Łódź. „Poje**ni kibice” [WIDEO]

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy