Przez całą zimę o Walijczyka zabiegało kilka angielskich klubów. Najgłośniej spekulowano o Newcastle United czy o Crystal Palace, pojawiały się nawet pogłoski o Arsenalu i Tottenhamie, pod koniec okna faworytem stało się zaś Burnley. Koniec końców pomocnik nie wróci jednak do Premier League, a do... Premiership.
Turyńczykom bardzo zależało na pozbyciu się zawodnika ze swojej listy płac i ostatecznie umożliwili im to działacze Rangers FC. Do rozmów przystąpili oni co prawda niemalże na ostatnią chwilę, ale bardzo szybko doszli do porozumienia ze „Starą Damą”. Konkretne działania ostatecznie przekonały również samego piłkarza, który długo się wahał i sukcesywnie odrzucał kolejne propozycje z Anglii.
Do ekipy mistrza Szkocji przenosi się na zasadzie półrocznego wypożyczenia. W tym czasie Rangers FC częściowo pokryje jego wynagrodzenie. Ponadto klub zapewnił sobie możliwość wykupienia gracza po zakończeniu rozgrywek.
31-latek postara się wykorzystać czas w Szkocji do wypracowania formy przed mundialem w Katarze. Jego Walia wciąż musi walczyć o awans na turniej - w barażach zmierzy się najpierw z Austrią, a następnie być może z Ukrainą lub... Szkocją.
Piłkarz nie prezentował się we Włoszech ze swojej najlepszej strony. Nie potrafił spełnić pokładanych w nim oczekiwań, a na domiar złego zmagał się z problemami zdrowotnymi. Lepiej za to było w drużynie narodowej, gdzie wciąż przejawiał wysoką formę. Przyczyną takiego stanu rzeczy mógł być fakt, iż gracz miał problemy z nauką języka włoskiego, przez co niezbyt dobrze zaaklimatyzował się po wolnym transferze z Arsenalu.