Mimo otwartej furtki dla zagranicznych piłkarzy, Maciej Rybus nie zdecydował się opuścić Rosji zaraz po zbrojnej inwazji tego kraju na Ukrainę. Niemały wpływ na decyzję lewego obrońcy miały sprawy rodzinne - jego żona jest Rosjanką i w Moskwie wychowują oni swoje dzieci. Właśnie dlatego piłkarz miał się zdecydować na dokończenie sezonu w dotychczasowym zespole.
30 czerwca kontrakt zawodnika wygasa, a to daje mu wolną rękę do szukania nowego pracodawcy. 32-latek pozostawał podstawowym graczem stołecznego zespołu i dopiero w samej końcówce rozgrywek został posadzony na ławce.
W oficjalnym oświadczeniu Lokomotiw Moskwa podziękował Polakowi za wspólne lata i życzył mu powodzenia w przyszłości. Teraz Maciej Rybus będzie musiał poszukać sobie nowego klubu, na ten moment nie wiadomo, do którego kraju zdecyduje się przeprowadzić.
Były piłkarz Legii Warszawa trafił do Rosji w 2017 roku z Olympique'u Lyon. Wystąpił tam w 136 meczach, w których trzykrotnie wpisał się na listę strzelców, a 12 razy asystował swoim partnerom. Wraz z zespołem wywalczył mistrzostwo kraju, dwukrotnie Puchar Rosji i raz Superpuchar Rosji.
Jeszcze w kwietniu Rybus wywołał wokół siebie kontrowersje. Rosyjski dziennikarz poprosił go o pozdrowienie Rosjan w „tym trudnym czasie”. Polak stanowczo odmówił, czym wywołał w kraju agresora wojennego dyskusje, iż nie darzy miejsca swojego zamieszkania „ciepłymi uczuciami”.