„Los Rojiblancos” zdążyli przed rokiem rzutem na taśmę sfinalizować powrót reprezentanta Francji na Civitas Metropolitano tuż przed zamknięciem letniego okna transferowego.
Wówczas klub ze stolicy Hiszpanii nawiązał porozumienie z „Dumą Katalonii” w kwestii rocznego wypożyczenia atakującego z zawartymi dwiema opcjami do przedłużenia wzajemnej współpracy.
Pierwsza z nich zakładała ponowne tymczasowe nabycie prawa do korzystania z usług Antoine'a Griezmanna. Natomiast druga zmuszała Atlético Madryt do wykupienia napastnika za 40 milionów euro po rozegraniu przez niego połowy możliwych do rozegrania spotkań.
31-letni zawodnik spełnił ten wymóg, ale „Los Rojiblancos” nie kwapili się do wywiązania z zawartej umowy i musieli znaleźć skuteczne rozwiązanie powstałego kłopotu, a tym okazało się wdrożenie planu następnego wypożyczenia Francuza. W ten sposób reprezentant „Trójkolorowych” musi zgromadzić 50 procent meczów po zsumowaniu dwóch rozgrywek, by wykup za wspomnianą sumę stał się obligatoryjny.
Media z Półwyspu Iberyjskiego poinformowały już przed kilkoma tygodniami o realizacji tego wariantu i sam piłkarz zamieścił w mediach wiele mówiący wpis. Do tej pory nie doczekaliśmy się jednak żadnego stosownego komunikatu opublikowanego przez jeden z klubów.
I ten stan rzeczy nie uległ zmianie, ale za to LaLiga potwierdziła fakt ponownego zarejestrowania Griezmanna jako gracza Atlético Madryt po dołączeniu do zespołu w ramach wypożyczenia z Barcelony.
Tym samym napastnik może być brany przez trenera Diego Simeone przy ustalaniu składu na starcie otwierające sezon z Getafe (15 sierpnia o godzinie 19:30).
Miquel Blázquez przekazał wcześniej, że „Duma Katalonii” zaoszczędzi łącznie na pozostaniu Francuza na Civitas Metropolitano i jego późniejszym definitywnym transferze około 135 milionów euro, czyli nieco więcej niż wydała na jego sprowadzenie przed startem rozgrywek 2019/2020 - 120 milionów euro.
31-letni zawodnik zakończył minione zmagania z ośmioma trafieniami i siedmioma asystami w 36 występach.