On jest „transferowym objawieniem” Lecha Poznań. Tego się nikt nie spodziewał
2025-10-04 09:07:12; Aktualizacja: 1 godzina temu
Lech Poznań w ostatnich dniach okna transferowego sprowadził z Górnika Zabrze Taofeeka Ismaheela. Dość niespodziewanie nigeryjski skrzydłowy wyrasta na ważną postać w szeregach mistrza Polski. „Jest na razie transferowym objawieniem” - ocenił portal KKSLech.com.
Ten ruch transferowy był niemałym zaskoczeniem. Pod koniec okna Lech Poznań zdecydował się sięgnąć po Taofeeka Ismaheela - zawodnika, który wcześniej nie zdołał przekonać do siebie władz Górnika Zabrze.
Nigeryjski skrzydłowy wyróżniał się szybkością i efektownym dryblingiem, ale jego gra rzadko przekładała się na realne korzyści dla zespołu. Brakowało mu skuteczności i chłodnej głowy pod bramką, a liczba błędnych decyzji w ofensywie pozostawiała wiele do życzenia.
Mimo to Lech zdecydował się na ten transfer, kierując się przede wszystkim potrzebą wzmocnienia osłabionej kadry i nadzieją, że 25-latek odnajdzie w Poznaniu formę, której brakowało mu w Zabrzu.Popularne
Jak na razie zarząd mistrza Polski może się uśmiechać lekko pod nosem. Zawodnik, który nie wzbudzał żadnych oczekiwań wśród kibiców, notuje naprawdę udany początek.
Ismaheel zagrał bardzo dobrze w starciu Ligi Konferencji z Rapidem Wiedeń, przyczyniając się znacznie do zwycięstwa 4:1. On sam zanotował gola i asystę.
„[...] Taofeek Ismaheel jest na razie transferowym objawieniem. Robi wiatr z przodu, napędza ataki na prawej stronie, coraz lepiej czuje się po zejściach do środka pola, wczoraj w swoim 5 występie w Lechu Poznań zaliczył 2 asystę i strzelił premierowego gola. Warto dodać, że był to europejski debiut 25-latka, wcześniej Nigeryjczyk nigdy nie miał okazji występować w pucharach” - ocenił portal KKSLech.com.
Jeśli tak dalej pójdzie, to Lech zacznie się poważnie zastanawiać nad wykupem atakującego. W porozumieniu z Górnikiem Zabrze widnieje kwota 1,2 miliona euro.
Oczywiście, na ten moment trudno stwierdzić, jak będzie wyglądała sytuacja Ismaheela, gdy do zdrowia wrócą inni skrzydłowi Nielsa Frederiksena.