Patryk Klimala przeżył prawdziwy koszmar. „Wziąłem nóż i pobiegłem za nim”

2025-01-17 18:53:39; Aktualizacja: 1 godzina temu
Patryk Klimala przeżył prawdziwy koszmar. „Wziąłem nóż i pobiegłem za nim” Fot. Pawel Andrachiewicz / PressFocus
Dawid Basiak
Dawid Basiak Źródło: GiveMeSport

Patryk Klimala przed transferem do Śląska Wrocław reprezentował barwy izraelskiego Hapoelu Beer Szewa. Napastnik w rozmowie z „GiveMeSport” zdradził, że podczas pobytu we wspomnianym kraju został okradziony. Sprawcę gonił sam. Z nożem w ręce.

Podczas letniego okna transferowego Patryk Klimala w ramach rocznego wypożyczenia z opcją wykupu zamienił Śląsk Wrocław na australijskie Sydney FC.

Napastnik po nieudanym okresie spędzonym w strukturach aktualnego wicemistrza kraju w końcu się odblokował. Dla nowego klubu strzelił już osiem goli i zanotował cztery ostatnie podania. Poziom ligi nie jest oczywiście wymagający, ale skuteczność może cieszyć.

Klimala jeszcze przed sfinalizowaniem transferu do Śląska występował dla izraelskiego Hapoelu Beer Szewa. Tam przez rok rozegrał łącznie 23 spotkania, zwieńczone czterema trafieniami i asystą.

Urodzony w Świdnicy piłkarz opowiedział o tym epizodzie w rozmowie z „GiveMeSport”, zdradzając jednocześnie bardzo nieprzyjemną historię.

Jak przyznał, już w trakcie drugiej nocy został okradziony. Z nożem w ręce gonił sprawcę, ale ostatecznie nie udało mu się go złapać.

- Drugiej nocy, kiedy tam byłem, w ogóle nie spałem z powodu różnicy czasu. W pewnym momencie usłyszałem jakieś dźwięki, jakby ktoś wyważył moje drzwi. Nie zareagowałem, pomyślałem, że to może ktoś na zewnątrz. Potem usłyszałem, jak otwierają się drzwi balkonowe. Otworzyłem swoje drzwi, żeby zajrzeć do salonu, i zobaczyłem mężczyznę w czarnej masce i całym czarnym ubraniu. Facet kradł moje rzeczy. Moje zegarki, obrączkę, portfel, wszystko, co mógł zabrać, ukradł - powiedział.

- Wcześniej przecinałem sznurówki moich butów. Zawsze tak robię z nowymi butami, więc miałem nóż obok łóżka. Wziąłem nóż i pobiegłem za nim. Jeśli ktoś zna Izrael, to wie, że ulice są tam wąskie. Jeśli nie znasz okolicy, nie masz szans, żeby go złapać. Pobiegłem za nim, ale nie złapałem go. Śmieszne, człowieku, dziwnie to mówić, że to śmieszne, ale biegłem za nim kompletnie nagi. Zajęło mi cztery czy pięć minut, żeby zorientować się, jak wrócić do swojego domu, bo był nowy. Zadzwoniłem na policję. Prezes klubu w ogóle ze mną o tym nie rozmawiała. Potrzebowałem od niej usłyszeć, że obchodzi ją ta sytuacja, że przykro jej, że to się stało. Tylko tyle - przyznał.

Cała rozmowa z Patrykiem Klimalą jest dostępna tutaj.