Pierwszy trener Viníciusa: Musieliśmy przerzucać go do wyższych kategorii, bo był za dobry!

Vinícius Júnior bardzo szybko podbił brazylijskie boiska i równie szybko przebił się do pierwszej drużyny Realu Madryt. 19-latek w pełni wykorzystać politykę klubu, który chciał stawiać na młodych, perspektywicznych graczy i teraz stara się o kolejny krok w karierze, czyli przebicie się w reprezentacji Brazylii. Tak jak w wielu wypadkach, jest efekt ciężkiej pracy i poświęceń, ale jego pierwszy trener przyznaje, że potrzebne było też sporo szczęścia.

- Jego ojciec powiedział mi, że muszę go zobaczyć i całe szczęście, że go posłuchałem - stwierdził Cacau, który wspomina, iż początkowo młody Vinícius trenował przy swoim domu. Rodzice uznali, że chłopak ma zbyt duży talent, by go zmarnować, dlatego zaprowadzili go do Cacau, który trenował w najbliższej szkółce piłkarskiej, Escolinha de Flamengo.

- Szkoła nosiła w sobie nazwę Flamengo, ale nie należała do klubu. To oznacza, że dzieci musiały opłacać składki. Vinícius był jednak inny, on nie miał pieniędzy, żeby tu grać, ale ze względu na swoje umiejętności ojciec zapytał czy możemy zrobić dla niego wyjątek. Jego rodzina żyła bardzo skromnie i uznałem, że to jakiś znak.

- Już za pierwszym razem, kiedy dotknął piłki, poczułem, że jest wyjątkowy. Jego drybling już wtedy był tak genialny, jak teraz, ale on miał wtedy dopiero sześć lat. Od razu wiedzieliśmy, że on nie może grać z rówieśnikami, więc przerzuciliśmy go do wyższych kategorii.

- Wiedzieliśmy, że prędzej czy później będzie musiał wykonać kolejny krok w karierze. Miał 10 lat, ale jego przeznaczeniem była gra zawodowa. Flamengo zawsze chciało go mieć u siebie, ale to było trudno, bo on mieszkał 145 kilometrów od ich bazy treningowej. Musiał jechać wieloma autobusami, by się tam dostać, ale jego to nie obchodziło, myślał tylko o piłce. Z każdą kolejną kategorią wiedział, że jego marzenie jest bliskie realizacji. Zawsze powtarzam, że nikt nie mógł go zatrzymać w tej drodze.