Piłkarze wściekli na zmiany w LaLiga. „To oznaka braku szacunku”

2018-08-24 13:13:12; Aktualizacja: 6 lat temu
Piłkarze wściekli na zmiany w LaLiga. „To oznaka braku szacunku” Fot. Transfery.info
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: AFE

Sergio Busquets oraz inni piłkarze z LaLiga sprzeciwiają się zmianom, które wprowadziły władze ligi.

Marketing odgrywa nieodzowną rolę w futbolu, a kluby od lat promują się na innych kontynentach, grając w przedsezonowych turniejach towarzyskich. Sparingi w często niekompletnych składach nie zaspokajają jednak w pełni kibiców. Premier League w ostatnich latach rozważała wprowadzenie specjalnej 39. kolejki, która byłaby rozgrywana choćby w Azji, lecz LaLiga postanowiła wyprzedzić konkurentów i szybciej wzięła się za rewolucję.

W zeszłym tygodniu ogłoszono, że część spotkań zostanie rozegrana za oceanem, co ma na celu zwiększenie popularności ligi hiszpańskiej. Kontrowersje wywołała również decyzja o rozgrywaniu meczów w późnych godzinach czasu lokalnego. Jest to kolejny ukłon w stronę kibiców na innych kontynentach, lecz dla piłkarzy oraz lokalnych sympatyków jest to nie najlepsza wiadomość, ponieważ spotkania mogą się kończyć nawet po północy.

Hiszpański związek piłkarzy, AFE, nie zgadza się przede wszystkim z tym, iż tak istotne zmiany zostały wprowadzone przez władze LaLiga bez jakiejkolwiek konsultacji z zawodnikami, klubami czy nawet hiszpańską federacją piłkarską. Gracze, z Sergio Ramosem, Sergio Busquetsem, Koke i Joaquinem na czele, zamierzają walczyć.

„Wszyscy piłkarze są zjednoczeni, nasz związek jest silny, a prezydent wszystko wyjaśnił, mamy wspólną opinię na temat tej sprawy. Razem jesteśmy silniejsi i przyjmując takie stanowisko zapewniamy, że stajemy w obronie tego, co, wierzymy, jest najlepsze dla futbolu” - powiedział Busquets w specjalnym oświadczeniu AFE.

- Piłkarze są oburzeni, bardzo zaskoczeni, wszyscy się temu sprzeciwiają. Jesteśmy jednomyślni - stwierdził z kolei David Aganzo, prezydent hiszpańskiego związku piłkarzy. Nie wyklucza on, iż w ostateczności może dojść nawet do strajku.

- Zawodnicy nie chcą grać za oceanem. Takie sprawy muszą zostać rozwiązane wspólnie i ze zdrowym rozsądkiem. Decyzja takiego kalibru, która wpływa na piłkarzy, sędziów i kibiców, została podjęta jednostronnie, co jest oznaką braku szacunku.

- Strajk? Wiem, że niektóre kluby zgadzają się z tym, a inne są przeciw, ale ja reprezentuję piłkarzy. Musimy rozwiązać tę sprawę jako wspólnota, powiemy o naszych problemach. Jeśli nie dostaniemy odpowiedzi w ciągu kilku dni, będziemy musieli to jakoś rozwiązać. Zobaczymy czy tak ekstremalne działania będą konieczne. Ale strajk jest opcją ostateczną.

Więcej na ten temat: