Pochettino nie był numerem jeden na liście PSG? Główny faworyt przesadził z wymaganiami

2020-12-28 21:38:37; Aktualizacja: 3 lata temu
Pochettino nie był numerem jeden na liście PSG? Główny faworyt przesadził z wymaganiami Fot. Cosmin Iftode / Shutterstock.com
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Le Parisien

Massimiliano Allegri znajdował się na pierwszym miejscu wśród kandydatów mających przejąć Paris Saint-Germain w przypadku zwolnienia Thomasa Tuchela. Włoch postawił jednak francuskiemu klubowi nazbyt wygórowane warunki - poinformowało „Le Parisien”.

Aktualny mistrz Francji nie wydał w dalszym ciągu żadnego oficjalnego komunikatu odnoszącego się do przedwczesnego zakończenia współpracy z niemieckim szkoleniowcem i zatrudnienia Mauricio Pochettino na zajmowana przez niego stanowisko.

Ten stan rzeczy ma w dużej mierze wynikać z faktu, że władze ekipy z Parc des Princes nie dopięły jeszcze ostatnich formalności związanych ze rozwiązaniem oraz podpisaniem stosownych kontraktów, ale wkrótce wszystkie te kwestie powinny zostać domknięte, o czym zdążył już poinformować między innymi Christian Falk czy Fabrizio Romano.

Upływający czas sprzyja jednocześnie pojawianiu się się innych informacji dotyczących na przykład najbliższej przyszłości Tuchela czy możliwych transferów Paris Saint-Germain, które już w styczniu byłyby realizowane za aprobatą wspomnianego Argentyńczyka.

Dziennikarze „Le Parisien” uważają jednak, że niewiele brakowało do tego, aby ostatecznie kto inny zastąpił 47-letniego trenera, ponieważ faworytem Leonardo do objęcia posady szkoleniowca PSG był Massimiliano Allegri.

Włoch miał już w październiku prowadzić rozmowy z francuskim klubem. Nie przyniosły one jednak spodziewanego skutku, bo były opiekun Milanu czy Juventusu postawił ekipie z Parc des Princes bardzo zaporowe warunki, gdyż chciał inkasować aż 12 milionów euro za sezon pracy w drużynie z Ligue 1.

Ta z pewnością spełniłaby w normalnych warunkach prośbę 53-latka, ale obecne warunki związane z trwająca pandemią koronawirusa oraz wycofaniem się MediaPro z transmitowania rozgrywek nie pozwalają finaliście ostatniej edycji Ligi Mistrzów wydawać zbyt dużych sum przy toczonych rozmowach w sprawie zatrzymania Neymara i Kyliana Mbappé.